Tradycyjny kierowca taksówki to zawód, który przechodzi do historii. Po trzech kwartałach 2023 r. nad Wisłą zarejestrowanych było niecałe 51 tys. działalności tego typu, a to oznacza, że od momentu wybuchu pandemii zniknęło blisko 5 tys. firm. Z racji specyfiki branży chodzi głównie o jednoosobowe działalności gospodarcze, choć i korporacje taxi konsekwentnie zamykają działalność. Jak wynika z najnowszych danych wywiadowni gospodarczej Dun & Bradstreet (DnB), które „Rzeczpospolita” publikuje jako pierwsza, w sumie od stycznia do końca września br. ubyło przeszło 700 tego typu podmiotów, a co więcej, na liście zawieszonych działalności pojawiło aż 3076 firm, czyli o 30 proc. więcej niż w 2022 r.
Eksperci ostrzegają, że sytuacja tradycyjnych taksówkarzy jest fatalna. Aż 85 proc. badanych firm jest w słabej lub bardzo złej kondycji finansowej. Jak wskazują analizy DnB, prowadzących biznes w tej branży, którzy twierdziliby, że ich kondycja jest bardzo dobra, praktycznie nie ma (odsetek ten sięga 0,05 proc.).
Koszty działalności i konkurencja rosną
Dynamika zamykania biznesów taxi może niepokoić. Choć to zjawisko przyspieszyło w okresie pandemii, to trend jest widoczny od kilkunastu lat. Jak podkreśla Tomasz Starzyk, analityk DnB, jeśli utrzyma się on w kolejnym roku, to na jesieni 2024 r. liczba firm taksówkowych w Polsce spadnie – pierwszy raz w historii – poniżej 50 tys.
– To oznaczałoby, iż w ostatnich 15 latach rynek przewozów taksówkowych skurczył się w naszym kraju o ponad 20 tys. zarejestrowanych podmiotów. A do tej liczby należy dodać ponad 3 tys. firm zawieszonych. I to tylko w pierwszych trzech kwartałach br. – alarmuje nasz rozmówca. I zaznacza, że ta statystyka sytuuje sektor taxi w pierwszej dziesiątce branż, gdzie notuje się największą liczbę zawieszonych firm (w tej grupie są m.in. podmioty z branży hotelarskiej czy restauracyjnej).