Ogłoszone przez dyrekcję podwyżki zaczną obowiązywać po letnich urlopach, ale wcale nie wiadomo, czy wystarczą. W strajku ogłoszonym przez trzy z czterech związków zawodowych uczestniczyło 20 proc. pracowników, ale 35-40 proc. maszynistów. Był to największy strajk na kolei w ostatnich miesiącach, mocno skomplikował wyjazdy na wakacje pociągami TGV i TER, na niektórych trasach lokalnych i w samym Paryżu metrem RER.
Związkowcy żądali podwyżki, aby wyrównała inflację (5,8 proc. w maju). Dyrekcja przyznała podwyżkę o 3,7 proc. dla najmniej zarabiających i o 2,2 proc. dla wyżej uposażonych. 70 tys. pracowników otrzyma zatem więcej od średniej 3,1 proc., a drugie 70 tys. mniej. Wszystkie place zostaną zwiększone o 500 euro rocznie, dodatki za pracę w nocy, w święta zostaną zwiększone średnio o 4 proc. - podał dziennik „La Tribune” za AFP Nowe stawki będą obowiązywać od 1 kwietnia, ale większe pieniądze pojawią się na paskach wypłat najpóźniej w październiku. Łączny koszt tych podwyżek wyniesie ok. 280 mln euro - poinformował na konferencji prasowej szef działu kadr, Francois Nogué. W imieniu dyrekcji SNCF zapowiedział rozpoczęcie od grudnia dorocznych rozmów o nowej siatce płac.
Dla związków zawodowych to za mało. Największy na kolei CGT podkreślił, że dzięki mobilizacji załogi udało się odblokować sprawę zarobków i osiągnąć pierwsze wyniki. Związek proponuje kontynuowanie rozmów, aby było możliwe dojście do poziomu powyżej inflacji. Równie SUD-Rail nie jest zadowolony, nie zamierza kolejny raz zgadzać się na zmniejszanie siły nabywczej pracowników kolei. Tylko UNSA przyjął z zadowoleniem zachęcające decyzje dyrekcji, które powinny być skorygowane w grudniu.
Kolej może zostać zmuszona do podwyższenia cen biletów, zwłaszcza że na połączenia w lipcu i sierpniu sprzedała o 10 proc. więcej biletów niż w 2019 r. - powiedział w kanale France 2 prezes Jean-Pierre Farandou.