To kolejna decyzja uderzająca w holenderskie lotnictwo i wielkie zaskoczenie. Wcześniej rząd potroił wysokość podatków płaconych za pasażerów i zezwolił lotnisku Schiphol na podniesienie opłat o 37 proc. Teraz chodzi o ograniczenia hałasu.
Amsterdam, mimo obecnych ograniczeń pozostaje jednym z najważniejszych europejskich portów przesiadkowych obok Frankfurtu, Charles de Gaulle w Paryżu i londyńskiego Heathrow.
Zdaniem Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA), to cios nie tylko dla branży lotniczej, rynku pracy i holenderskiej gospodarki. Dla KLM, 5. co do wielkości linii lotniczej w Europie to koniec marzeń o rozwoju. Dla pasażerów sygnał, że Amsterdam przestanie być wygodnym lotniskiem do szybkich i prostych przesiadek.
Czytaj więcej
Brak kontrolerów bezpieczeństwa i bagażowych na lotnisku Schiphol w Amsterdamie zmusił operatora portu do ograniczenia liczby rejsów.
Rząd holenderski zdecydował, że od listopada 2023, ze względu na ograniczenia hałasowe, z amsterdamskiego portu będzie mogło odbywać się jedynie 440 tys. rejsów rocznie. Podanie informacji z takim wyprzedzeniem pozwoli przewoźnikom dostosować moce przewozowe. Dla KLM to sygnał, że musi zrezygnować z małych samolotów. „ W tej sytuacji nie będziemy w stanie utrzymać obecnej siatki ze 170. kierunkami” — napisały KLM w reakcji na decyzję rządu. Przy tym rząd poinformował jednocześnie, że przynajmniej do lata 2024 nie zostanie podjęta decyzja o budowie nowego lotniska w Lelystad, gdzie KLM mogłyby się rozwijać. Powodem przesunięcia w czasie wydania decyzji są spory polityczne, ale i niepewna sytuacja międzynarodowa, która nie sprzyja wielkim wydatkom na infrastrukturę.