Rosnące ceny na stacjach paliw coraz więcej osób skłaniają do przesiadki z samochodu do pociągu. Przykładem jest frekwencja w PKP Intercity: w maju spółka przewiozła rekordowe 5,26 mln osób, o 28 proc. więcej niż w maju 2019 r., a w wielu pociągach sprzedaje wszystkie miejsca. Duże zwyżki frekwencji notują też przewoźnicy regionalni. – Kolej staje się atrakcyjniejsza, a drogie paliwa mogą sprawić, że podróżujących będzie przybywać jeszcze szybciej – przekonuje Ignacy Góra, prezes Urzędu Transportu Kolejowego.
Trudno się dziwić: według e-petrol.pl w tym tygodniu średnia cena litra benzyny 95 ma wynosić 7,92–8,05 zł, a diesla 7,56–7,70 zł – o kolejne kilka groszy więcej niż tydzień wcześniej. A gdy za przejazd samochodem z Warszawy do Gdańska zapłacimy co najmniej 200 zł, to promocyjny bilet na pendolino będzie kosztował jedną trzecią tej kwoty.
Odwrót od samochodów widać także za granicą. Wykorzystują to m.in. Deutsche Bahn, które wprowadziły miesięczny bilet za 9 euro na transport lokalny i regionalny. Władze federalne szacują, że dzięki popularyzacji transportu publicznego za pomocą 9-Euro-Ticket liczba pasażerów kolei osiągnie historyczny poziom, sięgając 3 mld rocznie.
pasażerów przewiozło PKP Intercity w maju 2022 r. To o 28 proc. więcej niż w maju 2019 r.
Tymczasem PKP reaguje na rosnący popyt mało elastycznie. Gdy jedne pociągi są przepełnione, inne na tej samej trasie ruszają puste. Zdaniem Michała Beima z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, eksperta Instytutu Sobieskiego, przewoźnika ogranicza dostępność taboru i konieczność wielu ustaleń przy dokonywanych raz na kwartał zmianach w rozkładzie jazdy. – W dodatku większość pociągów dalekobieżnych to składy dotowane, uruchamiane na podstawie umowy z Ministerstwem Infrastruktury, co wymaga dalszych czasochłonnych uzgodnień. Treść umowy nie jest jawna, więc nie wiadomo, czy przewiduje działania związane z gwałtownym wzrostem liczby pasażerów – mówi Beim.