Ten dawny pilot wojskowy i były członek kierownictwa Delta Air Lines przejął stery w urzędzie w sierpniu 2019, po nominacji przez prezydenta Donalda Trumpa do kierowania urzędem zatrudniającym 45 tys. ludzi. Pod koniec 2020 r. osobiście usiadł za sterami MAX-a po uzyskaniu od Boeinga zmian w rozwiązaniach technicznych tego samolotu i dostosowaniu programu szkolenia pilotów po dwóch katastrofach. Ostatnio naraził się na krytykę za dopuszczenie do impasu w stosunkach sektorów lotnictwa i łączności z powodu nowego pasma 5G.
Po dwóch katastrofach Dickson (64 lata) stale powtarzał, że Boeing musi zapewnić nie tylko lepsze rozwiązania techniczne dla B737 MAX, ale również zmienić kulturę korporacyjną. Zapowiadał, że nie ustąpi w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa i dopuści do pracy te samoloty, gdy będzie pewien, że już są bezpieczne.
Teraz poinformował załogę FAA, że decyzja o odejściu z pracy wynika z przyczyn rodzinnych. „Po czasem długich i niemożliwych do uniknięcia okresach rozłąki z rodziną w okresie pandemii przyszła pora poświęcić cały mój czas i uwagę moim ukochanym” — napisał w emailu do pracowników.
Dickson dał się też poznać z twardego podejścia do gwałtownego wzrostu od początku 2021 r. liczby przypadków niesfornych pasażerów, w wystąpieniach wideo nadawanych na lotniskach wzywał ich do właściwego zachowywania się. Minister transportu Pete Buttigieg stwierdził, że Dickson „był w FAA trwałym i umiejętnym kapitanem, jego kadencję cechowało stałe poświęcenie misji bezpieczeństwa”. Dickson podkreślał, że w lotnictwie USA nie było większej katastrofy od 2009 r. — Bezpieczeństwo to podróż, a nie cel podróży. Naszą mantrą musi być ciągle ulepszanie, bo to co zrobiliśmy wczoraj może nie wystarczyć jutro — zwykł powtarzać.
Na razie nie wiadomo, kogo obecna administracja wybierze na jego następcę, ale wśród członków Kongresu i przedstawicieli z branży krąży już nazwisko kapitana C. B. Sullenbergera „Sully”, który zasłynął w 2009 r. bezpiecznym lądowaniem na rzece Hudson samolotu A320 z pasażerami, gdy stado gęsi zniszczyło oba silniki — pisze Reuter. W grudniu został zatwierdzony jako przedstawiciel USA w Międzynarodowej Radzie Lotnictwa Cywilnego ICAO z siedzibą w Montrealu. Dickon uważa, że jego następca będzie mieć do czynienia z wyzwaniem dotyczącym nadzorowania Boeinga oraz z serią reform zadeklarowanych przez Kongres po obu katastrofach MAX-ów.