Marian Hemar urodzony we Lwowie (1901 - 1972) znany jest przede wszystkim jako autor dziesiątek przebojów takich jak: „Kiedy znów zakwitną białe bzy”, „Wspomnij mnie”, „Mały gigolo” czy „Miłość ci wszystko wybaczy”. W czasach międzywojennych był kierownikiem literackim warszawskich scen kabaretowych, w tym słynnego Qui Pro Quo.
We wrześniu 1939 wyjechał z Polski, w 1942 osiadł w Wielkiej Brytanii i tam pozostał do końca życia. Na antenie Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa prowadził jednoosobowy „Teatr Hemara” czyli cotygodniowy kabaret polityczny.
W Polsce znany jest znacznie bardziej jako autor utworów komediowych i satyrycznych niż dramatu „Cud biednych ludzi”, mającego mieć premierę w październiku 1939 roku, anulowaną jednak przez wojnę. Po jej zakończeniu twórczość Hemara była na cenzurowanym i do realizacji sztuki nie doszło. Została za to w tłumaczeniu („Poor Man's Miracle”) wystawiona w Abbey Theatre w Dublinie, potem w Londynie, Paryżu i Brukseli. Realizowana była także przez BBC. W języku polskim została zagrana po raz pierwszy w 1960 roku jako słuchowisko w RWE.
Teraz Teatr TV sięgnął po ten interesujący, skłaniający do głębszych refleksji dramat. Napisany został w międzywojniu i wtedy też toczy się akcja. Głównym bohaterem jest Józef Bylejak (Rafał Fudalej), od ośmiu miesięcy młody mąż, od dwóch miesięcy zmagający się z nieoczekiwaną tragedią. Jego żona Teresa (Klaudia Kleina) nieoczekiwanie doznała paraliżu całego ciała i leży zdana na opiekę męża, który porzucił pracę i szuka nadziei w modlitwach o zdrowie żony do św. Teresy, jej patronki. Wydaje się, że wysłuchała jego błagań, gdy Józef wbiega do domu ze sznurem pereł, które – jak twierdzi – podarowała mu św. Teresa z obrazu w miejscowym kościele. Żona wstaje z łóżka o własnych siłach, świadkowie padają na kolana, a za chwilę po Józefa przychodzą policjanci, by go aresztować za kradzież. Czeka go proces mający rozstrzygnąć, czy dokonał się cud, czy Józef jest złodziejem, który przywłaszczył cenny wotywny naszyjnik. Ale to zaledwie początek zdarzeń. Każda kolejna pojawiająca się w sztuce osoba ujawnia kolejne okoliczności sprawy, poddaje tropy, prowokuje nowe pytania. Zwroty akcji oddalają od jednoznacznej oceny, jaki wyrok powinien zapaść w tej sprawie. Myli się też, kto sądzi, że kluczowa jest odpowiedź na pytanie: czy cud był, czy go nie było… Jest o czym myśleć.
Aktorzy rzetelnie wywiązują się z powierzonych zadań: Józef (Rafał Fudalej) żarliwie wierzy w swoją wersję zdarzeń, Minister Sprawiedliwości (Jerzy Zelnik) nie ma złudzeń, że „cała ta sprawa jest drażliwa i kłopotliwa” i że „lepiej dziewięć razy pomylić się co do niewinnego niż wypuścić jednego winnego”, a oddany Bogu ksiądz (Zbigniew Waleryś), obciążony własnymi i cudzymi sekretami - próbuje być mediatorem.