Wśród czytelników „Rzeczpospolitej" z pewnością są tacy, którzy przy okazji zwiedzania Paryża odwiedzili Luwr. Podziwiali zapewne takie arcydzieła rzeźby i malarstwa światowego jak „Wenus z Milo", „Mona Lisa" Leonarda da Vinci czy „Gody w Kanie Galilejskiej" Paola Veronesego. W jednej z sal, eksponującej wielkoformatowe dzieła malarstwa francuskiego, można zobaczyć „Koronację Napoleona" Jacques'a-Louisa Davida, „Wolność wiodącą lud na barykady" Eugene'a Delacroix i „Tratwę Meduzy" Théodore'a Géricaulta – trzy monumentalne obrazy namalowane w okresie romantyzmu, w początkach dziewiętnastego wieku, stanowiące dumę konserwatorów Muzeum Luwru. Chciałbym zająć się jednym z tych arcydzieł, a mianowicie obrazem Géricaulta „Tratwa Meduzy". Nie będę oceniał artystycznych czy malarskich wartości dzieła, nie jestem w stanie tego zrobić. Skupię się na wątku historycznym, który przedstawia ten obraz.
Błędne decyzje na szczytach władzy
Ta morska katastrofa (z całym szacunkiem dla naszej narodowej dumy) przypisywana była ogromnemu chaosowi, jaki panował w administracji francuskiej za czasów restauracji Burbonów, a którego ewidentnym przykładem była nominacja niekompetentnego oficera na kapitana okrętu „Meduza". Ten piękny statek Marynarki Narodowej, zbudowany kilka lat wcześniej, wypłynął do Afryki z 250 pasażerami (cywilami i wojskowymi) na pokładzie. Towarzyszyło mu pięć innych okrętów marynarki wojennej ze 150 osobami na pokładach i potężnym ładunkiem. Cała ekspedycja – wymagająca olbrzymiej logistyki – miała na celu instalację francuskich kolonistów w Saint-Louis w Senegalu i na wyspie Gorée. Terytoria te Anglia zwróciła Francji dwa lata wcześniej na mocy traktatu paryskiego z maja 1814 roku. Chodziło więc o prestiż Francji, a zakończyło się wielkim fiaskiem. Pomijając brak kompetencji kapitana, winę za te błędne decyzje ponosiły władze marynarki wojennej, które świadomie powierzyły tak wielką odpowiedzialność, jaką była ekspedycja do Senegalu, niedoświadczonemu i mało zdolnemu kapitanowi. To minister marynarki wojennej, zapalony monarchista, chcąc zrobić na złość republikanom i bonapartystom, popełnił ten fatalny błąd.
Dramat „Meduzy", mimo że dużo mniej znany szerokiej publiczności niż obraz Géricaulta, który go przedstawia, świadczy o miernocie klasy politycznej rządzącej wtedy Francją. Władze robiły wszystko, aby ukryć przyczyny tej tragedii i zrzucić odpowiedzialność za nią na brak szczęścia i złe fatum. Arogancja i niezdolność przyznania się do błędów, często zarzucane Francuzom, nie znalazły jednak potwierdzenia, kiedy to w 1847 roku podczas wykładu w College de France wybitny historyk i gorący patriota Jules Michelet, mówiąc o tragedii „Meduzy", zadeklarował, że było to zatonięcie całej Francji. Przybliżmy więc tę historię, zakończoną haniebnym zatonięciem niemal całej wyprawy. Historycy znają owo zdarzenie bardzo dokładnie z opowiadań dwóch ocalałych rozbitków. Tak więc niepotrzebna śmierć 150 osób i olbrzymi skandal, który wstrząsnął całym krajem, stały się źródłem malarskiej inspiracji do jednego z najbardziej podziwianych płócien w Luwrze.
Zanim „Meduza" wypłynęła w morze
Francja od trzydziestu kilku lat była wtedy w stanie wrzenia politycznego, doświadczała wielu następstw rewolucji. Od 1789 roku niestabilność polityczna trwała w najlepsze. Żaden system (konwencja, terror, dyrektoriat, konsulat, cesarstwo), z następujących jeden po drugim, nie przetrwał dużej niż kilka lat. Między 1799 a 1814 rokiem Francja była rządzona twardą ręką przez Napoleona Bonapartego. Ogłoszony najpierw pierwszym konsulem, wkrótce stał się „cesarzem Francuzów" i 2 grudnia 1804 roku w katedrze Notre-Dame de Paris został koronowany. Namaszczony świętymi olejami przez papieża Piusa I jako Napoleon I, narzucał Francji nowy polityczny system – pierwsze cesarstwo, które trwało dziesięć lat. Kiedy w maju 1814 roku podpisany zostaje traktat paryski, nie jest to już ten sam wielki Napoleon I. Wyniszczony wojnami i klęskami swojej armii, jest już tylko cieniem dawnej świetności. Traktat paryski potwierdzał jego klęskę. Przegrywając z sześcioma monarchiami europejskimi, które zawiązały przeciwko niemu koalicję, Napoleon abdykuje i udaje się na wygnanie na wyspę Elbę, zostawiając kraj pod okupacją trzech wrogich armii – Austrii, Prus i Rosji. W 1814 roku według postanowień koalicji Francja na nowo staje się monarchią.
Brat zgilotynowanego w czasie rewolucji króla, Ludwik XVIII, powraca z wygnania wraz z wieloma arystokratami, którzy – ratując życie – również opuścili Francję. Kiedy król defiluje ulicami Paryża, ludność wiwatuje na jego cześć. Wiosną 1814 roku Ludwik XVIII zostaje królem odrestaurowanej monarchii Francji. Początkowo starał się przywrócić monarchię konstytucyjną – wyważoną i parlamentarną, opierającą się na prawach boskich – a także zachować pewne zdobycze rewolucji, jak na przykład zniesienie przywilejów.