Francuscy naukowcy podnieśli temperaturę w środowisku, w którym znajdował się wirus, do 60 stopni Celsjusza na godzinę i odkryli, że niektóre cząstki wirusa po takim czasie nadal mogą się dzielić.
Temperatura musiała zostać podniesiona niemal do temperatury wrzenia wody, by wirus został skutecznie unieszkodliwiony - wynika z badania przeprowadzonego przez francuskich naukowców.
Zespół badaczy zainfekował wirusem komórki nerek koczkodana zielonego - w tym celu wykorzystano wirusa wyizolowanego od pacjenta z Berlina.
Komórki nerek koczkodana zostały umieszczone w dwóch probówkach reprezentujących różne środowisko życia - jedna z nich była sterylna, w drugiej znalazły się zwierzęce białka symulujące skażenie biologiczne prawdziwych próbek pobieranych od ludzi.
Po podgrzaniu do 60 stopni komórki wirusa w sterylnym środowisku udało się unieszkodliwić. Ale cząstki wirusa w zanieczyszczonej białkami zwierzęcymi probówce przetrwały taką temperaturę - i były w stanie zakażać.