Chenay w czasie II wojny światowej leczył chorych na tyfus, teraz odbywa e-konsultacje dla swoich pacjentów - niektórych z nich leczy od dziesięcioleci. Co tydzień bada też pensjonariuszy domu spokojnej starości dla misjonarzy.
Musiał jednak przestać przyjmować pacjentów w swoim gabinecie w Chevilly-Larue, na przedmieściach Paryża, po tym jak dwóch z jego pacjentów agresywnie domagało się wydania im posiadanych zapasów masek ochronnych. Wkrótce później poddał się dwutygodniowej kwarantannie w związku z pojawieniem się u niego symptomów COVID-19.
- Gdyby mój gabinet był nadal otwarty, stałby się inkubatorem infekcji koronawirusem - mówił Chenay.
Pochodzący z Angers Chenay jest internistą. Jego syn, który również jest lekarzem, przeszedł już - w odróżnieniu od ojca - na emeryturę.
Chenay wie, jak groźny koronawirus może być dla osoby w jego wieku. Mimo to regularnie odwiedza dom spokojnej starości dla misjonarzy, w którym pomaga przebywającym tam pensjonariuszom od 1951 roku. Jak mówi nie może dziś odwrócić się do misjonarzy plecami, nawet jeśli ryzyko pojawienia się koronawirusa jest tam wysokie.