Szybkie testy, które resort zdrowia zakupił w Korei,mogą okazać się nieskuteczne – uważają eksperci. I krytykują ministerstwo za marnowanie pieniędzy.
Dostawę szybkich testów antygenowych zapowiedział w drugiej połowie tygodnia wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", jeszcze w tym tygodniu do Polski dotrze ok. 50 tys. testów, które według wiceministra dają wynik w ciągu zaledwie kilkunastu minut. Niebawem ma zostać wysłane kolejnych kilkadziesiąt tysięcy.
Bez zaufania
Z informacji „Rzeczpospolitej" wynika, że resort zdrowia zdecydował się zakupić je w Korei, a nie, jak inne państwa, w Chinach. – Negatywne doświadczenia z testami antygenowymi miały kraje, które zakupiły je od Chińczyków. Te koreańskie są o wiele skuteczniejsze – mówi wysoki urzędnik ministerstwa. Eksperci mają jednak wątpliwości co do wiarygodności takich badań.
– To testy antygenowe, czyli szukające białek otoczki wirusa. Spodziewam się, że ich czułość będzie niewiele wyższa, niż dotychczas stosowanych szybkich testów na przeciwciała, a na pewno niższa niż testów molekularnych. Nie możemy w pełni ufać wynikom zarówno ujemnym, jak i potencjalnie fałszywie dodatnim – uważa dr Matylda Kłudkowska, wiceprezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych.