Oficerowie kontrwywiadu aresztowali w Moskwie 78-letniego uczonego, członka Rosyjskiej Akademii Nauk Władimira Graczowa pod zarzutem domagania się miliona euro łapówki.
Graczow jest doradcą szefa Rosatomu, choć niezbyt zna się na fizyce. Jest natomiast szanowanym ekologiem i podobno na tym wpadł. Śledczy twierdzą, że domagał się łapówki za wsparcie starań jednej z firm o kontrakt na utylizację śmieci.
Ale jego znajomi – przypominając setki prac naukowych zatrzymanego – sądzą, że padł ofiarą prowokacji. – Ostatnio ostro krytykował stan infrastruktury do przerobu śmieci, domagając się jej modernizacji – powiedział jeden z nich.
Nie wiadomo, któremu z silnych klanów biznesowo-politycznych mógł tym samym wejść w drogę. Wiadomo jednak, że zięć byłego premiera i byłego szefa Rosatomu Siergieja Kirijenki posiada firmę utylizującą odpady. A sam koncern pod rządami obecnego zastępcy szefa kremlowskiej administracji wielokrotnie wstrząsany był skandalami korupcyjnymi. Mimo że sam Kirijenko dekadę temu wydał specjalną instrukcję, jak zwalczać łapownictwo we własnej firmie.
– Jej zamknięty charakter tworzy możliwości dla korupcyjnej działalności, a łapówkarstwo przy budowie elektrowni atomowych to wprost zagrożenie życia ludzkiego – mówi Andriej Ożarowskij, ekolog, który od lat zwalcza całą energetykę jądrową. Sugeruje on, że do przekrętów doszło też przy budowie elektrowni w Ostrowcu na Białorusi (przy granicy z Litwą). Dwa lata temu próbował odwiedzić plac budowy, a potem chciał złożyć list otwarty w rosyjskiej ambasadzie w Mińsku, ale nie zdążył nawet dojechać do miasta, gdy został zatrzymany przez białoruskich kagebistów. Elektrownię w Ostrowcu buduje Rosatom za rosyjski kredyt państwowy.