"Amantadyna działa na covid! Jestem przykładem. Najpierw syn, potem żona, w końcu ja: wysoka gorączka, ogromny ból, silny kaszel, wg. lekarza tak 7 dni, a potem apogeum, więc wziąłem amantadynę – piorunujący efekt! Zadziałało!" - napisał w niedzielę wieczorem na Twitterze wiceminister Warchoł. Zapowiedział też, że będzie się domagał, by tym lekiem zajęło się Ministerstwo Zdrowia.
Więcej szczegółów polityk Solidarnej Polski przedstawił w rozmowie z Polsat News. - Przyjąłem ten lek dwa dni po tym, jak żona otrzymała wynik dodatni - mówił, dodając, że objawy choroby „przekraczały najśmielsze oczekiwania”. - Gigantyczne osłabienie, żona nie mogła wstać z łóżka, ja to samo, a w domu trójka małych dzieci. ibuprom, paracetamol, temperatura nie schodziła, ogromne dreszcze - opowiadał. Przyznał, że lek wziął bez konsultacji z lekarzem, ale „w stanie wyższej konieczności”.
Swój wpis o amantadynie, leku stosowanym w leczeniu schorzeń neurologicznych, wiceminister tłumaczył „troską o życie i zdrowie Polaków”. W poniedziałek na słowa Warchoła zareagował Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. - Amantadyna była opiniowana przez AOTMiT – Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Jest jedna opinia i bardzo znacząca – nie ma na dziś badań klinicznych na szeroką skalę, której potwierdziłyby z jednej strony skuteczność amantadyny w leczeniu Covid-19, a z drugiej strony bezpieczeństwo takiej terapii, więc my, jako Ministerstwo Zdrowia, nie możemy rekomendować terapii, które nie są przetestowane - powiedział.
O słowa Warchoła pytana była w poniedziałek wieczorem w TVN24 prof. Joanna Zajkowska, podlaska wojewódzka konsultant ds. epidemiologii. Podkreśliła, że „lekarze nie mogą zastosować czegoś, co nie jest dopuszczone do obrotu i nie jest zawarte w charakterystyce produktu leczniczego”. - To jest obwarowane warunkami prawnymi. Nie możemy stosować dowolnie leków, które znajdują się na rynku. Amantadyna jest lekiem przeciw parkinsonizmowi, swego czasu była rozważana przeciwko grypie, natomiast nie utrzymała się w terapii przeciwko grypie - tłumaczyła.
Podobnego zdania był prof. Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Według niego „skandaliczne” postępowanie wiceministra z Solidarnej Polski „obnaża jakość naszej klasy politycznej”. - Przecież na podstawie brania jakiegoś leku nie można stwierdzić, czy on działa lub nie działa, bez badań, o których mówiła profesor Zajkowska - zauważył.