Dzieci z klas I–III po 18 stycznia będą mieć lekcje w szkołach. Czy to jest dobra decyzja?
Skończył się pewien etap chaosu. To, co do poniedziałku przeżywali rodzice, nauczyciele i samorządy, to był naprawdę komunikacyjny chaos. Minister Przemysław Czarnek mówił o powrocie do szkół, a minister Adam Niedzielski o tym, że to byłoby za szybko. Ci, którzy tak bardzo na tę decyzję czekali, mają dziś jasność, co ma się stać 18 stycznia. Ale to, czy jest to dobrze poukładane, jest inną sprawą. Bez wątpienia najbardziej na edukacji zdalnej tracą najmłodsze dzieci, bo im najbardziej jest potrzebny kontakt z nauczycielem i rówieśnikami. Dzieci uczą się w tym wieku pracy w grupie, respektowania pewnych zasad czy pomagania innym. To bardzo istotne, żeby miały kontakt. Nie wiem jednak, czy jest to odpowiedni moment na powrót do szkół i czy zostało to dobrze przygotowane.
Dlaczego ma pani wątpliwości?
Chaos informacyjny, który płynie z rządu, ekspertyzy i informacje, które raz mówią o tym, że mamy wirusa w odwrocie, a innym razem, że mamy trzecią falę, powodują, że obywatele nie wierzą rządowi w to, co mówi. Bez względu na podejmowane decyzje mamy wątpliwości co do rzetelności przekazywania danych i podstaw tych decyzji. Jako nauczyciel cieszę się, że dzieci będą miały możliwość powrotu do nauki, ale znając warunki pracy w szkole, obawiam się, że nie do końca przemyślany został powrót uczniów do placówek.
Podczas pandemii pojawiały się różne formy edukacji, w tym edukacja stacjonarna, zdalna i hybrydowa. Jaką formę nauczania w tej sytuacji uważa pani za najbardziej efektywną?