Wzrost napięcia między Rosją a Ukrainą zamienia się w coraz większy kryzys w stosunkach Moskwy z Zachodem. Były prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves zaproponował wprost, by nie wpuszczać Rosjan do Europy (czyli UE). „Trzeba po prostu zamrozić wydawanie wiz, za wyjątkiem nagłych przypadków rodzinnych. Stawką jest bezpieczeństwo Europy. Musimy powiedzieć dość" – napisał na Facebooku.
Estończyk prawdopodobnie odpowiedział w ten sposób na kolejną aferę szpiegowsko-kryminalną z udziałem rosyjskich agentów. Po Bułgarii, Włoszech, USA i Polsce, teraz Czechy usuwają dyplomatów Kremla. Praga zarzuca Rosjanom nie tylko szpiegostwo, ale też współudział w dokonaniu zamachu.
– Zostali dokładnie zidentyfikowani przez nasze służby – zapewnił czeski minister spraw wewnętrznych Jan Hamacek. Ambasadę w Pradze musi opuścić aż 18 Rosjan.
Szef resortu (który jest też wicepremierem i pełni obowiązki ministra spraw zagranicznych) jeszcze w piątek chciał lecieć do Moskwy, by negocjować zakup szczepionki Sputnik V. Premier Andrij Babisz musiał go powstrzymywać, odmawiając zgody na użycie rządowego samolotu. Dzień później przedstawiciele służb specjalnych przedstawili rządowi dowody na to, że rosyjscy dyplomaci pracują dla wywiadu wojskowego GRU lub cywilnego SWR.
Ale premier Babisz poinformował też, że „istnieją podstawy, by sądzić, iż są zamieszani" w eksplozję wojskowych magazynów z amunicją w miejscowości Vrbětice na Morawach (w pobliżu granicy ze Słowacją). Składy wyleciały w powietrze... siedem lat temu. 16 października 2014 roku w ogromnej eksplozji zginęło dwóch pracowników w magazynach wynajętych przez wojsko firmie z Ostrawy, która handlowała amunicją.