Senegalskie władze zarządzają kryzysem sprawnie. - Wprowadzono stan wyjątkowy, godzinę policyjną (od 20.00 do 6.00), zakaz zgromadzeń, zamknięto szkoły, restauracje. Odwołano obchody Święta Niepodległości 4 kwietnia. Jednak nie wprowadzono izolacji, bo jest to po prostu niemożliwe - opowiada nam Anna Haris, która dwie dekady temu wybrała życie w Dakarze, mieszka tam wraz z senegalskim mężem Mansourem i dziećmi.
- Nie można zakazać ludziom pracować, bo inaczej nie mieliby co jeść. Na budowach praca wre, dzięki czemu pracę mają kierowcy dowożący robotników z przedmieść, panie sprzedające na ulicy śniadania i obiady, kolacje już nie, bo godzina policyjna. Izolacja społeczna jest luksusem. Może sobie na nią pozwolić osoba, która ma gwarantowany dochód, własne mieszkanie - dodaje Polka, która zaobserwowała, że z powodu epidemii różnice społeczne i finansowe między ludźmi stały się jeszcze wyraźniej widoczne. - Zamożne dzielnice się wyludniły, w uboższych ruch jest mniejszy, ale nadal ulice są tłoczne. Zbyt tłoczne.
Szpital w Dakarze
NIE PYTA SIĘ „NA CO UMARŁ?”
Senegal to 17-milionowe państwo w Afryce Zachodniej. Jego stolica Dakar to jedno z najważniejszych miast całego regionu. Po Dakarze tego nie widać, ale Senegal to biedny kraj, pod względem PKB na głowę zajmuje 40 miejsce od końca na liście Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Według oficjalnych danych na koronawirusa zmarły dwie osoby. Takie dane podaje również obserwowany przez miliony internautów portal worldometers.info, gdzie wymieniono również 280 przypadków zakażenia.