Dariusz Nowicki o trudnościach domowych treningów

Psycholog sportu Dariusz Nowicki o trudnościach domowych treningów.

Aktualizacja: 04.05.2020 23:24 Publikacja: 04.05.2020 18:52

Dariusz Nowicki o trudnościach domowych treningów

Foto: materiały prasowe

Igrzyska przełożone, sezon w większości dyscyplin pod znakiem zapytania. Jak pracować ze sportowcem, który nagle stracił z oczu najważniejszy cel?

Trzeba zmienić myślenie i zacząć posługiwać się celami krótkoterminowymi. Zawodnik w takiej sytuacji nie przygotowuje się do konkretnej imprezy, tylko trenuje na podtrzymanie, aby nie zejść poniżej pewnego poziomu. Kiedy pojawi się data startu, sportowiec będzie mógł zacząć mocną pracę i szybko wejść w odpowiedni rytm. W momencie wybuchu epidemii, kiedy dostaliśmy informację o kwarantannie, natychmiast skontaktowałem się z moimi zawodnikami. Ustaliliśmy, że przy tak dużej zmienności sytuacji możemy posługiwać się jedynie celami krótkoterminowymi, a kwestia długoterminowa pozostanie w sferze marzeń.

Pracuje pan z wieloma olimpijczykami. Wiadomość o przełożeniu igrzysk była ciosem czy raczej ulgą, końcem niepewności?

Reakcje były różne, bo i zawodnicy mieli różne sytuacje. Jeden planował po sezonie zimowym koniec kariery, a okazało się, że los dał mu dodatkowy rok na jak najlepsze przygotowanie do ostatnich igrzysk w życiu. Tak to sobie wytłumaczyliśmy. Z drugiej strony mamy zawodniczkę, która po dramatycznej walce z kontuzją dopiero pod koniec ubiegłego roku wznowiła treningi i obawiała się, że nie zdąży z formą, może nie wywalczyć kwalifikacji. Dla niej taki dodatkowy rok to zbawienie. Oboje mają dziś pozytywne nastawienie i realizują plan.

Trudno chyba jednak o pełną mobilizację, kiedy z powodu braku startów nie ma możliwości weryfikacji wykonanej pracy?

Skupiamy się w związku z tym na celu, jakim jest szlifowanie formy, a nie wynik. Zachęcam też sportowców, aby zaczęli robić rzeczy, na które w normalnym trybie przygotowań nie mają czasu. Z punktu widzenia fizycznego dobrym wyjściem są ćwiczenia kompensacyjne, mające na celu wzmocnienie części ciała osłabionych urazami. W treningu mentalnym wykonujemy z kolei dużo ćwiczeń poprawiających czucie własnego ciała oraz koordynację wzrokowo-ruchową.

Jakie ćwiczenia psycholog może wykonywać ze sportowcem na odległość?

Chociażby żonglowanie. To świetne ćwiczenia na koordynację wzrokowo-ruchową. A jeśli dołączymy do tego działalność intelektualną - na przykład przepytam rozmówcę z tabliczki mnożenia - będzie to doskonałe zadanie pozwalające na budowanie automatyzmów. Chcemy, żeby ciało robiło swoje niezależnie od tego, co myśli głowa. To odwzorowanie sytuacji startowej. Zawodnik wykonał pracę podczas treningu, jest przygotowany, wchodzi w bloki i głowa może wówczas myśleć co chce, a ciało i tak zrobi swoje.

Co jeszcze może pan zrobić, pracując zdalnie?

Przeprowadzamy ćwiczenia wizualizacyjne, robimy sesje treningu relaksacyjnego. Wiadomo jednak, że taka praca nigdy nie zastąpi kontaktu bezpośredniego. Po pierwsze: nie mamy zależności energetycznej między dwiema osobami, o której uczy nas fizyka kwantowa. Po drugie: trudno o pracę z biofeedbackiem.

Na czym on polega?

To skanowanie funkcji ciała: fal mózgowych, pracy serca, oporności skóry. Zawodnik musiałby mieć w domu odpowiednie urządzenie, żebyśmy mogli monitorować te dane na odległość. Polski Związek Lekkiej Atletyki zakupił niedawno odpowiedni sprzęt. Niektórzy zdążyli go nawet wypożyczyć i obecnie się z nim zapoznają.

Justyna Święty-Ersetic mówiła kiedyś, że jak zakończy karierę i zacznie spędzać czas w domu, to chyba się z mężem pozabijają. Sportowcy przez całe życie są w rozjazdach, a teraz nagle zostali uziemieni w domu, z rodzinami i ograniczoną strefą komfortu. To duże zagrożenie?

Jeśli relacje sportowca z najbliższymi były dobre, to i kwarantanna powinna się okazać wspaniałym czasem. Marcin Lewandowski od lat podkreśla, jak duży wpływ na jego sukcesy ma rodzina. Po zdobyciu medalu na mistrzostwach świata w Dosze dedykował go żonie i żałował, że ma tylko brąz, bo ona zasłużyła na złoto. Teraz spędza czas w domu i jest szczęśliwy. Sytuacja w której obecnie jesteśmy - utrata wolności i bezpieczeństwa zdrowotnego - pod względem psychologicznym ma takie same etapy, jak żałoba. Mechanizm wygląda identycznie i naturalne jest, że u każdego pojawia się etap gwałtownych emocji: żalu, złości, gniewu. Jeśli coś w między zawodnikiem i członkiem rodziny zgrzytało, to teraz permanentny pobyt razem jest kłopotem, ale prawdopodobnie wynika on z problemów wcześniejszych.

Ostatnie tygodnie należały do najtrudniejszych w pana pracy?

I tak, i nie. Pracuję jako psycholog sportowy od 35 lat i zawsze najtrudniejszy jest ostatni rok przed igrzyskami. Zawodnicy muszą wtedy ostro walczyć: najpierw o kwalifikację, później o formę i dobry występ. Potrzeba wsparcia psychologicznego w takiej sytuacji naturalnie wzrasta. Dziś mamy kilka miesięcy do pierwotnej daty igrzysk, ale i kilkanaście do ich faktycznego startu, więc tak - idąc tym tropem mamy obecnie dość gorący czas.

Okres przygotowawczy wydłużył się nie tylko sportowcom, ale i panu?

Zdarza się, że sam w ciągu roku poprzedzającego igrzyska spędzam 200-300 dni poza domem. Zastanawialiśmy się ostatnio z żoną, kiedy ostatnio był taki okres, żebym przez półtora miesiąca nocował w domu. Prawdopodobnie w okolicach 1992 roku. Psycholog-praktyk w sporcie wysoko kwalifikowanym to dziś moje jedyne zajęcie. Zrezygnowałem z pracy na uczelni w 1997 roku, bo nie byłem w stanie połączyć jednego z drugim.

Jak bardzo zmieniło się przez te lata podejście sportowców do pracy z psychologiem?

30 lat temu byłem pewien, że sportowcy bardziej się do niej przekonają. Pierwszy podręcznik psychologii sportu w języku polskim ukazał się w 1991 roku. Napisałem wówczas we wstępie do części poświęconej treningowi mentalnemu, że skoro metodyka treningu osiągnęła szczyt rozwoju, to teraz postępy sportowców będą wspierały psychologia oraz żywienie. I odżywianie robi szaloną karierę, dziś właściwie każdy współpracuje z dietetykiem. Psychologia, przynajmniej w naszym kraju, takiej estymy jeszcze nie uzyskała.

Polacy o zawodzie psychologa sportu tak naprawdę dowiedzieli się dopiero przy okazji sukcesów Adama Małysza, za którymi stał Jan Blecharz.

To był zapalnik, sukcesy mieliśmy już wcześniej. Pamiętam, jak chociażby judocy głośno dziękowali mi po sukcesach na igrzyskach w Seulu w roku 1988. Małysz do dziś podkreśla, jak duży wpływ na jego wyniki miała praca z Janem Blecharzem. Z drugiej strony mamy książkę „110%", na podstawie której powstał film, zawierającą wywiady ze znanymi sportowcami. Wiem, że wielu z nich współpracowało z psychologiem, ale w rozmowach o tym nie wspominają, jakby to był jakiś wstyd. Trochę przykro.

Epidemia koronawirusa zmieni sport?

Wielu sportowców dostrzegło, jak wiele można zrobić, wczuwając się w reakcje własnego ciała, poprzez symulację treningu w warunkach domowych. To doświadczenie, które przyniesie kolosalne wyniki, kiedy wrócą do regularnej pracy, zachowując tę umiejętność. Inną sprawą jest to, jak w najbliższych miesiącach będą wyglądały same treningi i starty. W przypadku lekkiej atletyki powstają plany zawodów z ograniczoną liczbą uczestników i jedną konkurencją na raz. To na pewno pozwoli kibicom lepiej skupić się na śledzeniu rywalizacji.

Zawodnicy przestaną się ściskać, poklepywać, podawać ręce?

Pojawią się inne gesty. Azjaci od wieków znają pełen szacunku ukłon wykonywany z zachowaniem dystansu. Przybicie „piątki" może zastąpić klepnięcie łokieć w łokieć, to już zaczyna funkcjonować.

Piłkarze wracają do treningów, jeszcze w maju zagra PKO Ekstraklasa. Potrzebujemy tych igrzysk jako sygnału, że wraca normalność?

Ludzie zawsze potrzebowali chleba i igrzysk. Powrót sportu będzie na nas działał, nawet podświadomie. Zawsze byłem nauczony, że w gazecie są trzy ważne rzeczy: wiadomości, pogoda oraz sport. Wiadomości mamy, pogodę też. Dajcie nam sport.

Pandemia sprawiła, że oddaliliśmy się od innych po to, żeby po pokonaniu koronawirusa znowu się do siebie przytulić?

Moja żona powiedziała kiedyś, że telefon komórkowy oraz internet sprawiły, że oddaliliśmy się od ludzi będących blisko i przybliżyliśmy się do tych, którzy są dalej. Teraz jest podobnie. Lukę w kontakcie bezpośrednim wypełniamy kontaktem zdalnym, a w przypadku naszych najbliższych - z którymi żyjemy po jednym dachem - uczymy się, jak cierpliwie, dzień po dniu być razem. Uważam więc, że wcale się od siebie nie oddaliliśmy. Pandemia na pewno nas zmieni. Jeśli włożymy w to trochę wysiłku, to na lepsze.

- rozmawiał: Kamil Kołsut

Igrzyska przełożone, sezon w większości dyscyplin pod znakiem zapytania. Jak pracować ze sportowcem, który nagle stracił z oczu najważniejszy cel?

Trzeba zmienić myślenie i zacząć posługiwać się celami krótkoterminowymi. Zawodnik w takiej sytuacji nie przygotowuje się do konkretnej imprezy, tylko trenuje na podtrzymanie, aby nie zejść poniżej pewnego poziomu. Kiedy pojawi się data startu, sportowiec będzie mógł zacząć mocną pracę i szybko wejść w odpowiedni rytm. W momencie wybuchu epidemii, kiedy dostaliśmy informację o kwarantannie, natychmiast skontaktowałem się z moimi zawodnikami. Ustaliliśmy, że przy tak dużej zmienności sytuacji możemy posługiwać się jedynie celami krótkoterminowymi, a kwestia długoterminowa pozostanie w sferze marzeń.

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997