39-letni mężczyzna zostawił w domu w wiosce Kawalerowo (ok. 250 km na północny wschód od Władywostoku) list, w którym informował, że ucieka z dziećmi do lasu, by tam przeczekać epidemię COVID-19. Cała czwórka zniknęła na początku maja.
Ale policja nie doceniła intencji i wszczęto śledztwo. Z pomocą ochotników i służb ratunkowych udało się znaleźć rodzinę. Teraz ojciec jest przesłuchiwany.
Przypadek z Kraju Nadmorskiego to kolejna w Rosji próba ucieczki w leśną głuszę przed epidemią. Wcześniej, bo 5 kwietnia para małżeńska z obwodu swierdłowskiego uciekła do tajgi z trójką dzieci. Zabrali jednak ze sobą telefon komórkowy (nie wiadomo jednak, jak zamierzali go ładować w lesie) i mieli nadzieję, że co pewien czas będą mogli przemykać się na zakupy do jakiejś wioski. Ale ich rodzina podniosła alarm i policja znalazła uciekinierów po kilku dniach – dzięki informacjom leśniczych.
Teraz rodzicom grozi kara za „niewykonywanie obowiązków rodzicielskich” a dzieci umieszczono w ośrodku wychowawczym.