Mieszkańcy 850-tysięcznej Tuluzy są w szoku. – Czujemy ból, wściekłość, ale też zaniepokojenie, bo szalony, potworny zabójca wciąż jest na wolności – mówił burmistrz Pierre Cohen.
– Obawiamy się, że napastnik będzie próbował dokonać czwartego zamachu – ostrzegał szef MSW Claude Guéant. W całym kraju wprowadzono tzw. czerwony stopień gotowości. W rejonie wokół Tuluzy, pierwszy raz w historii, ogłoszono zaś najwyższy, purpurowy stopień zagrożenia terrorystycznego, który pozwala siłom bezpieczeństwa decydować o zamykaniu szkół, lotnisk, transportu publicznego czy tuneli. Do pilnowania bezpieczeństwa wokół żydowskich i muzułmańskich szkół oraz miejsc kultu wysłano w Tuluzie 120 policjantów i 14 jednostek żandarmerii wojskowej. Francuscy śledczy przeszukują również Internet w poszukiwaniu nagrania wideo ze zbrodni. – Świadek widział na szyi zabójcy niewielką kamerę – tłumaczył Guéant.
Śledczy nie mają wątpliwości: morderca, który w poniedziałek zabił rabina i troje dzieci przed żydowską szkołą Ozar Hatorah, to sprawca wcześniejszych zabójstw żołnierzy w Tuluzie i Montauban. Za każdym razem używał tej samej broni o kalibrze 45, z zimną krwią likwidował ofiary, po czym spokojnie odjeżdżał na skradzionym skuterze Yamaha 500cc. Policja przypuszcza, że sprawca służył kiedyś we francuskiej armii albo pracował dla świata przestępczego, bo jego umiejętności obchodzenia się z bronią są „imponujące".
– Sprawdzamy byłych żołnierzy, którzy zostali wydaleni ze służby i mogą szukać zemsty – oznajmił Guéant. Według tygodnika „Le Point" policja sprawdza trzech żołnierzy wyrzuconych z armii w 2008 r. za działalność neonazistowską.
Wczoraj ciała ofiar najkrwawszego antysemickiego incydentu we Francji od 30 lat przewieziono na lotnisko, skąd specjalny samolot zabrał je do Izraela. Żałobie towarzyszy skandal związany z szefową dyplomacji UE. Catherine Ashton podczas spotkania z palestyńską młodzieżą, mówiąc o zabitych w Tuluzie, wspomniała belgijskie dzieci, które zginęły w katastrofie autobusu, młodzież z Norwegii, a także dzieci z Syrii i ze Strefy Gazy. Izraelscy politycy – z premierem i ministrem obrony na czele – uznali tę wypowiedź za skandaliczną.