– Tutaj, u nas, zaczęła się trzecia fala pandemii – powiedziała dziennikarzom w Moskwie barmanka Jewgienija Czerniszkowa.
Po raz pierwszy od stycznia u naszego sąsiada zanotowano ponad 25 tys. zachorowań dziennie. Liczba chorych szybko rosła od początku czerwca, a obecnie sześć dni z rzędu utrzymuje się na najwyższym poziomie.
Berlin zawiesił loty do Moskwy z powodu szybko rosnącej liczby chorych. Ale Moskwa z kolei wznowiła loty do Włoch i Bułgarii, choć tam Rosjanie po wylądowaniu muszą dwukrotnie robić testy na covid. Finlandia zaś denerwuje się, bo wykryła, że część kibiców wracających z meczów Euro w Petersburgu jest zakażona covidem. Helsinki skarżą się, że aż 40 proc. nowych chorych zakaziło się w Rosji.
Ponieważ jeszcze na początku pandemii Kreml scedował decyzje o tym, jak z nią walczyć, na władze regionalne, to one obecnie zaczynają wprowadzać obowiązkowe szczepienia i ograniczać możliwości przemieszczania się. We wszystkich przypadkach obowiązek otrzymania zastrzyku mają jednak nie wszyscy mieszkańcy, ale niektóre ich grupy: głównie urzędnicy wraz z pracownikami „budżetówki".
W stolicy na przykład władze nakazały zaszczepienie 60 proc. pracujących mieszkańców miasta, jednak za wyjątkiem tych, którzy organizują „oficjalne imprezy organów władzy wykonawczej". Nikt nie jest w stanie tego wyjaśnić, tak jak zarządzenia gubernatora sąsiadującego z Polską obwodu kaliningradzkiego, który z powodu pandemii zakazał dzieciom do lat 14 odwiedzać kawiarnie i restauracje bez rodziców.