PGNiG Superliga na nowe czasy

Władze PGNiG Superligi zrezygnowały z tradycyjnego terminarza i parują zespoły, których zawodnicy są zdrowi. To pomysł na sport w czasach koronawirusa.

Publikacja: 02.11.2020 21:00

PGNiG Superliga na nowe czasy

Foto: fot. SPR Stal Mielec SA/ mat.pras.

Kalendarz rozgrywek już kilka tygodni temu był w strzępach. Szczypiorniści w całości rozegrali tylko trzy serie rundy jesiennej. Czwartą przełożono, kiedy ogniskiem koronawirusa okazało się zgrupowanie reprezentacji. Związek Piłki Ręcznej w Polsce (ZPRP) odwołał turniej finałowy Pucharu Polski i trofeum nie przyzna. Ligowcy w październiku na boisko wybiegli tylko dziesięć razy.

Pandemia nie zrujnuje sezonu, bo PGNiG Superliga była gotowa na jesienny kontratak koronawirusa. Latem organizator rozgrywek poinformował, że nie będzie fazy play-off i kwestia mistrzostwa Polski rozstrzygnie się w rundzie zasadniczej, dzięki czemu w kalendarzu pojawiło się miejsce na przekładanie spotkań.

- Nie widzę też przeszkód, aby sezon trwał do czerwca albo lipca. Kiedyś federacja sugerowała, aby kończyć rozgrywki przed turniejem finałowym Ligi Mistrzów, ale nikt nie wie, czy w ogóle się on odbędzie - mówi „Rzeczpospolitej” prezes PGNiG Superligi Marek Janicki.

Regularnie swoje mecze rozgrywa dziś tylko Łomża VIVE Kielce. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa w październiku zaliczyli aż siedem występów, bo rywalizację ligową łączą z europejskimi pucharami. Koronawirus początkowo w Kielcach rozłożył tylko Michała Olejniczaka. Ten leczył jednak kontuzję stopy i nie miał kontaktu z kolegami, dzięki czemu mistrzowie kraju uniknęli kwarantanny.

Po drugiej stronie rzeki są Orlen Wisła Płock oraz Chrobry Głogów. To ekipy, które w październiku na boisku nie pojawiły się ani razu. Spotkanie Chrobrego z Azotami Puławy przełożono w dniu meczu. - Powinien być limit czasu na zgłoszenie takiej sytuacji i jeśli ktoś go przekroczy, przegrywa walkowerem - irytował się przed kamerą TVP Sport szkoleniowiec ekipy z Puław Lars Walther.

Władze PGNiG Superligi postanowiły, że sposób na kontynuowanie rywalizacji jest jeden: trzeba odejść od terminarza, parować ze sobą zespoły zdrowe oraz w razie potrzeby zmieniać gospodarzy meczów. Rozgrywki przeszły w tryb: „Graj, kto może!”.

- Skontaktowaliśmy się z klubami i wspólnie ustaliliśmy powyższe zasady - wyjaśnia prezes Janicki. Dzięki temu w ostatni weekend doszło do dwóch meczów: Torus Wybrzeże Gdańsk zmierzyło się z Gwardią Opole (21:36), a Łomża VIVE podjęła Energę MKS Kalisz (32:25). Pierwsze spotkanie odbyło się w ramach ósmej, a drugie - jedenastej serii sezonu zasadniczego.

- Sytuacja jest dynamiczna. Tak naprawdę o 9:10 rano nie wiem, co się wydarzy o 9:15. Kilka dni wcześniej wydawało się, że zagramy w weekend cztery mecze, a zostały nam dwa - mówi Janicki. - Niestety, ale nie mamy tak komfortowej sytuacji jak piłkarska Ekstraklasa, gdzie można odizolować chorego zawodnika i grać. U nas na kwarantannę z miejsca trafia cała drużyna.

Problemem jest nie tylko izolacja, ale też wypatrywanie wyników testów. Dziś trzeba na nie czekać minimum pięć dni. To sprawia, że przyjęcie rozwiązania niemieckiego, gdzie wszystkie drużyny przechodzą badania na początku każdego tygodnia, jest niemożliwe. Władze ligi zastanawiają się nad wprowadzeniem tańszych testów kasetowych, których wyniki są błyskawicznie.

Zespół może przystąpić do meczu, jeśli ma zdrowych minimum dziewięciu zawodników z pola, bramkarza oraz trenera. To rozwiązanie na wypadek, w którym choruje tylko kilku graczy, a reszta drużyny kończy kwarantannę i może wrócić do treningów wcześniej.

Testami na koronawirusa zaczęło się zgrupowanie reprezentacji przed meczami eliminacjami mistrzostw Europy. Związek Piłki Ręcznej w Polsce (ZPRP) poinformował, że z chorobą przyjechało do Płocka czterech zawodników.

Koronawirus, który dusi rozgrywki ligowe, za chwilę zatrzyma rywalizację międzypaństwową. Europejska Federacja Piłki Ręcznej (EHF) odwołała już dwanaście spotkań. Mecz Polska - Holandia na pewno nie odbędzie się w terminie, ZPRP chce też przełożyć czwartkowe starcie ze Słoweńcami. Reprezentacja Patryka Rombla ostatni mecz zagrała w styczniu. Nie wiadomo, kiedy czeka ją kolejny.

Kalendarz rozgrywek już kilka tygodni temu był w strzępach. Szczypiorniści w całości rozegrali tylko trzy serie rundy jesiennej. Czwartą przełożono, kiedy ogniskiem koronawirusa okazało się zgrupowanie reprezentacji. Związek Piłki Ręcznej w Polsce (ZPRP) odwołał turniej finałowy Pucharu Polski i trofeum nie przyzna. Ligowcy w październiku na boisko wybiegli tylko dziesięć razy.

Pandemia nie zrujnuje sezonu, bo PGNiG Superliga była gotowa na jesienny kontratak koronawirusa. Latem organizator rozgrywek poinformował, że nie będzie fazy play-off i kwestia mistrzostwa Polski rozstrzygnie się w rundzie zasadniczej, dzięki czemu w kalendarzu pojawiło się miejsce na przekładanie spotkań.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 997