Do wybuchu w rosyjskiej bazie doszło we wtorek ok. godz. 15:20 czasu lokalnego. Baza znajduje się na zachodnim wybrzeżu okupowanego przez Rosję od 2014 roku Krymu, w pobliżu jednego z kurortów wypoczynkowych.
Ministerstwo Obrony Rosji podawało, że przyczyną eksplozji była "detonacja amunicji lotniczej". Początkowo Rosjanie utrzymywali, że w wyniku zdarzenia nikt nie zginął. Resort obrony Rosji twierdził też, że baza nie została zaatakowana, a znajdujący się na jej terenie sprzęt lotniczy nie został uszkodzony.
Czytaj więcej
W wyniku ostrzału przeprowadzonego w nocy przez wojska rosyjskie w obwodzie dniepropietrowskim zginęło 13 osób, a 11 zostało rannych - podały miejscowe władze.
Według źródeł rosyjskich, przyczyną eksplozji miało być naruszenie przepisów bezpieczeństwa przeciwpożarowego, w wyniku którego doszło do wybuchu kilku magazynów z amunicją. Pytany, czy Ukraina bierze odpowiedzialność za zdarzenie, doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, Mychajło Podolak, odparł: - Oczywiście, że nie. Co my mamy z tym wspólnego?
Departament zdrowia Krymu informował o jednej ofierze cywilnej eksplozji i ośmiu osobach rannych. W środę rosyjska agencja Interfax podała, powołując się na miejscowy resort zdrowia, że liczba rannych wzrosła do 13. "Według stanu na godz. 8:30 10 sierpnia, 13 osób zostało rannych, a jedna zginęła w wyniku incydentu we wsi Nowofedoriwka w rejonie sackim" - czytamy.