Na liście dań znajdował się kebab "Stalina z podwójnym mięsem", ale były też propozycje Berii i Chruszczowa. Co więcej, sprzedawców ubrano w mundury NKWD.
Na kontrowersyjną knajpę szybko zwrócili uwagę moskiewscy internauci. Po fali krytycznych komentarzy pod adresem właściciela knajpy oraz władz, które na otwarcie takiego miejsca wydały zgodę, do lokalu przyszła policja.
Właściciela odwieziono na posterunek i przesłuchano, działalność kebabiarni zawieszono.
- Kazali zdjąć wszystko z witryny i wracać do mojego rodzinnego miasta, skąd pochodzę, do Kuwandyku (obwód orenburski). To bezprecedensowa presja. Dlaczego? Z powodu reakcji w sieciach społecznościowych - opowiadał właściciel lokalu Stanisław Woltman w wywiadzie, opublikowanym w "Komsomolskiej Prawdzie". - Może upamiętnimy kogoś bardziej łagodnego? Chruszczowa czy Breżniewa. By nie mieć kłopotów - mówił.