– Absolutna okupacja północnego Kosowa przez Prisztinę trwa na tle pełnego, międzynarodowego milczenia – denerwował się serbski prezydent Aleksandar Vučić w rozmowie z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem.
Konflikt wybuchł tydzień temu z powodu tablic rejestracyjnych. Władze Kosowa zaczęły się domagać, by kierowcy wjeżdżających serbskich pojazdów zdejmowali swoje znaki rejestracyjne, zastępowali je tymczasowymi kosowskimi i jeszcze płacili za tę operację. Prisztina nazwała to „posunięciem odwetowym" – podobnie robi Serbia z pojazdami nieuznawanego przez siebie Kosowa.
Próby zdejmowania tablic rejestracyjnych doprowadziły do zablokowania dwóch dróg prowadzących do granicy przez ciężarówki Serbów mieszkających w Kosowie. Oni też wolą używać serbskich tablic, jeżdżąc do Serbii. Ale również jako wyraz swoich emocji i nieuznawania Kosowa. Poza blokadą spalili oni nocą siedzibę nadgranicznego kosowskiego urzędu rejestrującego samochody w Zubinym Potoku, a inny budynek został obrzucony granatami, które jednak nie wybuchły. Prezydent Kosowa Vjosa Osmani przerwała wizytę w Nowym Jorku na posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ i wróciła do domu „z powodu sytuacji na granicy".
Czytaj więcej
Prezydent Serbii Aleksandar Vucic dał NATO 24 godziny na reakcję w przypadku wybuchu przemocy wobec Serbów w Kosowie. Zadeklarował jednocześnie, że jego kraj chce rozwiązać sytuację pokojowo.
Prisztina wysłała na granicę, do rejonów zamieszkanych przez Serbów, kilkuset żołnierzy oddziałów specjalnych. O tym właśnie mówił prezydent Vučić.