W nocy z 27 na 28 czerwca 1941 r. przeszła nad rumuńskimi Jassami gwałtowna burza. Przy akompaniamencie potężnych grzmotów i w świetle rozcinających nocne niebo błyskawic odbywało się upiorne przedstawienie. Od wielu godzin oddziały wojska rumuńskiego kierowane przez legionistów z Żelaznej Gwardii, wspólnie z Niemcami, masowo rozstrzeliwały miejscowych Żydów. Kiedy zaczęło świtać, ulice miasteczka wypełniały stosy trupów. Od kilku dni Wehrmacht przedzierał się w głąb terytorium ZSRR, a kilka odwetowych nalotów radzieckich bombowców na Jassy stało się dobrym pretekstem do wywołania pogromu. Przygotowywany był już od kilku dni, a krwiożercze bestie, czekające na sygnał do rozpoczęcia rzezi, spuścił ze smyczy marszałek Ion Antonescu, który 27 czerwca wieczorem zatelefonował do dowódcy garnizonu w Jassach Constantina Lupu i rozkazał mu „oczyszczenie miasta z jego żydowskich mieszkańców". Gdy tylko zrobiło się jasno, żołnierze z 13. i 14. Pułku Artylerii zaczęli atakować i rabować Żydów. Przez okna ich domostw wrzucali śmiercionośne granaty. Na centralnym placu miasteczka esesmani ustawili karabin maszynowy i otworzyli ogień do gromadzącego się tam przerażonego tłumu. Setki ciał zaciągnięto na cmentarz przy jednym z kościołów. Liczne w Rumunii bezpańskie psy szybko zwęszyły żer i zaczęły obgryzać zwłoki. Do esesmanów i żołnierzy rumuńskich stopniowo przyłączali się mieszkańcy, którzy dokonywali linczów i rabowali żydowskie mieszkania. W pierwszej fazie pogromu zabito około 8 tys. Żydów. Kolejne kilka tysięcy zapakowano do 33 bydlęcych wagonów i wysłano w głąb kraju. Koszmarne warunki panujące w tych „pociągach śmierci" sprawiły, że większość z uwięzionych w nich osób zmarła z wycieńczenia, głodu i pragnienia. Ogółem w pogromie zginęło blisko 14 tys. ludzi. W ten sposób Niemcy dokonywali Holokaustu rękami swoich sojuszników i kolaborantów, dzieląc się z nimi winą za tę straszną zbrodnię.
Komanda śmierci
Autentyczny żydowski świat, pielęgnujący swoje tradycje, język i religijność, istniał w zasadzie tylko w Europie Środkowej, Wschodniej i na Bałkanach. Na Zachodzie żydowskie społeczności były mniej liczne, rozproszone i zasymilowane. Kultura „narodu wybranego" zdecydowanie intensywniej kwitła w rozpadających się kamieniczkach stojących przy błotnistych uliczkach wschodnioeuropejskich sztetli niż na brukach Paryża czy Rzymu. Do końca 1942 r. ponad 8 mln europejskich Żydów znalazło się na łasce i niełasce Niemców. Prawdziwa machina śmierci ruszyła dopiero po agresji Niemiec na ZSRR, na długo przed osławioną konferencją w Wansee. Raul Hilberg oszacował, że do tego czasu życie straciło około 100 tys. Żydów. Pod koniec 1941 r. liczba ofiar sięgnęła już 1,1 mln, a rok później blisko 4 mln. Najgorsza sytuacja panowała na okupowanych terytoriach ZSRR, gdzie od pierwszych godzin wojny działały Einsatzgruppen – komanda śmierci, które dokonywały masowych rozstrzeliwań, i na terenie Polski, gdzie okupanci wybudowali większość obozów koncentracyjnych i obozów zagłady. W krajach, w których istniały rządy kolaboracyjne lub sojusznicze, Niemcy naciskali na nie, aby włączyły się do polityki eksterminacji Żydów, co w większości przypadków przyniosło mniej lub bardziej pożądany przez nazistów efekt.
Początkowo plan Hitlera był następujący: najpierw podbijamy ZSRR, następnie bierzemy się do „ostatecznego rozwiązania problemu żydowskiego". Z tym że rozwiązaniem tym miała być raczej deportacja niż całkowita eksterminacja. Szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA) Reinhard Heydrich planował, że ci Żydzi, którzy przeżyją wojnę, zostaną wywiezieni za Ural. Nieudany blitzkrieg w ZSRR pozwolił Heinrichowi Himmlerowi uczynić „ostateczne rozwiązanie" bardziej radykalnym, przesuwając je z okresu powojennego na czas samej wojny. To, że oczyszczanie Europy z „podludzi" może być szybkie i skuteczne, udowodniły cztery komanda Einsatzgruppen, które posuwając się za Wehrmachtem, dokonywały masowych mordów, przede wszystkim na ludności żydowskiej, której było tu równie dużo, co na zajętych wcześniej terenach na zachód od linii paktu Ribbentrop-Mołotow. Wspomagały ich w tym armia i jednostki policyjne.
Autentyczny żydowski świat, pielęgnujący swoje tradycje, język i religijność, istniał w zasadzie tylko w Europie Środkowej, Wschodniej i na Bałkanach. Na Zachodzie żydowskie społeczności były mniej liczne, rozproszone i zasymilowane.
Gorliwych pomocników w zbrodniczym dziele znaleźli Niemcy w Ukraińcach. W pierwszych dniach wojny lokalne milicje wespół z hitlerowcami urządziły kilkanaście pogromów, w których zginęło blisko 20 tys. Żydów. „Setki Żydów z twarzami zalanymi krwią, z dziurami w głowie, z połamanymi rękami i dyndającymi gałkami oczu biegają po ulicach" – odnotował z satysfakcją 5 lipca 1941 r. w swoim dzienniku jeden z członków Einsatzgruppen. W następnych tygodniach jednostki te przystąpiły do bardziej skoordynowanej akcji eksterminacyjnej. Einsatzgruppen A organizowało egzekucje w krajach bałtyckich, B w Wilnie i na Białorusi, a komando C na Ukrainie.