Zwykłe uciążliwości życia w Związku Sowieckim byłoby łatwiej strawić, gdyby nie natarczywa wszechobecność propagandy sukcesu. Z mównic, gazet i fabrycznych głośników lał się potok danych o rosnącej produkcji zboża, stali walcowanej i traktorów „na głowę mieszkańca". Jako potęga atomowa i lider podboju kosmosu w statystykach Kraj Rad już doganiał, a nawet przewyższał, imperialistyczne gospodarki Zachodu. Odcięcie od normalnego świata pozwalało wierzyć w propagandowe baśnie, dokąd było czym zapełnić talerze. Jednak w państwie, gdzie konsumpcja nie przekraczała egzystencjalnego minimum, najmniejszy kryzys groził katastrofą społeczną.
Jak żyć?
Po dramacie wojny i latach stalinowskiego terroru początki ery Chruszczowa napawały otuchą. Paraliżujący strach zelżał, odkąd ludzie przestali znikać bez śladu, a bezpieka pod zmienionym szyldem mniej rzucała się w oczy. Także lata głodu odeszły w niepamięć, gdy zniesiono kartkowe przydziały żywności, a urzędowe ceny w sklepach obniżano co roku o parę kopiejek. Jednak podziw Chruszczowa dla amerykańskiego rolnictwa, a zwłaszcza bałwochwalczy kult kukurydzy, prędko zniweczył radość odwilży. Licząc na plony, jakie osiągali farmerzy w Iowa, gensek kazał siać kukurydzę gdziekolwiek się dało, nie patrząc na warunki glebowe, niską kulturę rolną, klimat i dostępne ziarno. W efekcie zbiory były nikłe, jeśli w ogóle na polach cokolwiek wyrosło.
Po latach obłąkanego eksperymentu w Związku Sowieckim brakło paszy dla bydła, a potem wszelkiej żywności, gdyż kukurydza wyparła tradycyjne uprawy. Najpierw znikło mięso i masło, a potem chleb zastąpił ersatz z mielonym grochem. Nawet ziemniaki były luksusowym towarem, po który ustawiały się nocne kolejki. Na domiar złego Chruszczow zniósł prawo użytkowania pracowniczych poletek, które często ratowały przed głodem. Komitet Centralny chciał zlikwidować braki zmniejszeniem popytu, stąd 31 maja 1962 r. ogłoszono szokową – bo aż o 30 proc.! – podwyżkę cen mięsa i przetworów mlecznych. Przy tym władcy Kremla nie stracili okazji, by zirytować poddanych, podkreślając, że wychodzą naprzeciw prośbom klasy robotniczej.
Jednak po śmierci Stalina trochę się w Związku Sowieckim zmieniło. W wielu miastach rozklejono na murach antyrządowe hasła, a KGB odnotowało kilka spontanicznych strajków, w oficjalnej nomenklaturze zwanych „nieplanowymi przerwami w pracy". Podwyżka cen w 1962 r. rozhuśtała nastroje w całym przemyśle, jednak ostrze kremlowskiego gniewu spadło tylko na Nowoczerkask.
Przyczyny buntu robotników z NFE
Było kilka przyczyn brutalnej rozprawy z Nowoczerkaską Fabryką Elektrowozów. Jeden z tropów prowadzi do czasów wojny domowej, gdy zgubione na stepach miasteczko było centrum antybolszewickiej rebelii nad Donem, budząc strach Kremla przed powtórką buntu Kozaków atamana Kaledina. Jednak od czasu, gdy w 1935 r. zbudowano wielką fabrykę lokomotyw, zatrudniającą w porywach do 15 tys. osób, Nowoczerkask tworzyli przybysze z wszystkich zakątków Rosji.