Dostępność coraz lepszych mikroprocesorów i ich systematyczne tanienie skłoniły producentów do budowy komputerów tak tanich, by mogły być kupowane do domów po prostu do zabawy. Pierwszym takim komputerem był KIM-1 firmy MOS Technology wyprodukowany w 1975 r., ale był mało przyjazny dla użytkownika – m.in. z powodu braku obudowy i monitora (miał tylko siedmiosegmentowy wyświetlacz, jak kalkulator).
Sytuacja się zmieniła, gdy firmę MOS Technology wykupił właściciel firmy Commodore Jack Tramiel. To ciekawa postać: urodził się 13 grudnia 1928 r. w Łodzi w rodzinie polskich Żydów. Nazywał się wówczas Icek (lub: Idek, Jacek) Trzmiel. Przeżył Holokaust – dotrwał do wyzwolenia obozu AL Hannover-Ahlem w kwietniu 1945 r. Dwa lata później wyemigrował do Ameryki, gdzie założył firmę Commodore, która najpierw zajmowała się naprawą maszyn do pisania, potem zaczęła je produkować, a następnie pod naciskiem konkurencji przerzuciła się na kalkulatory, ale tu także przegrała z Texas Instruments (TI). Firma TI pokonała Commodore, bo sprzedawała swoje kalkulatory po cenie niższej niż cena podzespołów elektronicznych, z których te kalkulatory były budowane! Tramiel przegrał, podjął więc próbę (udaną!) wejścia na rynek komputerów domowych, wykupując firmę MOS Technology.
Komputer dobry, bo... pancerny!
Pierwszy model komputera domowego wypuszczony przez firmę Commodore w 1977 r. nazywał się PET. Jack Tramiel wyciągnął wnioski z małej popularności komputera KIM-1 – swój komputer wyposażył w duży wbudowany monitor, zintegrowany z całością magnetofon kasetowy służący do trwałego zapisywania programów i danych, a całość zamknął w bardzo solidnej obudowie. Co zabawne – właśnie ta „pancerna" obudowa stała się przyczyną sukcesu rynkowego PET-a. Otóż komputer ten kupowano chętnie do amerykańskich i kanadyjskich szkół, w których w tamtym czasie zaczęto już naukę podstaw informatyki, ale jedynie PET był odporny na uszkodzenia powodowane przez rozbrykaną szkolną młodzież.
Do domów prywatnych trafił następny mikrokomputer firmy Commodore – VIC-20, który był znacznie tańszy od PET-a i dlatego chętnie kupowali go ambitni rodzice dla swych dzieci, które (ich zdaniem) miały dzięki temu zyskiwać wiedzę informatyczną bardzo już cenioną na rynku pracy. Ale prawdziwym sukcesem rynkowym okazał się pokazany w 1982 r. Commodore C64. Zanim jednak opowiem o tym bardzo dobrym komputerze (miałem go w domu i bardzo lubiłem!), trzeba na chwilę opuścić Amerykę, gdzie powstawała większość wcześniej opisywanych tu nowości komputerowych, i opowiedzieć o rewelacyjnych i rewolucyjnych innowacjach, jakie powstały w latach 1980–1982 w Wielkiej Brytanii.
Innowator Clive Sinclair
Człowiekiem, który odebrał Amerykanom priorytet w sprzedaży bardzo prostych, ale też bardzo tanich komputerów domowych, był Clive Sinclair. Jego komputery miały takie powodzenie na rynku, że w 1983 r. królowa brytyjska nadała konstruktorowi tytuł szlachecki. Od tej pory był to sir Clive Sinclair!