Gdzie pojedziecie w 2025 roku?
Wiemy już, że na południe od Polski w lipcu jest strasznie gorąco. Jeszcze rok temu mówiliśmy głośno, że chcemy pojechać do Aten, na Akropol. Sobiesław Zasada oswoił się już z tą myślą, ale doszliśmy do wniosku, że będzie to ogromny wysiłek i ryzyko. Rozważamy więc trasę dookoła Bałtyku, by pokazać, że morze powinno nas jednoczyć. Jest też pomysł, by odwiedzić stolice krajów sąsiadujących, z którymi żyjemy w zgodzie: Berlin, Wilno, Bratysławę, Pragę, może Kijów – choć tu byłoby trudno zapewnić bezpieczeństwo. Mamy w przyszłym roku 80. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej, więc Berlin i Brama Brandenburska bardzo się do nas uśmiechają. Moglibyśmy wyruszyć z pokojowym przesłaniem: żyjmy w zgodzie, bo niezgoda rzeczywiście rujnuje. Nie odbywałyby się igrzyska w Paryżu, gdybyśmy mieli wojnę w całej Europie. Wszystko, co człowiek tworzy, powinno służyć pokojowi, lepszemu życiu, a nie zabijaniu. Wywoływanie wojen jest współcześnie szczytem absurdu.
Jak możemy stać się olimpijczykami na drodze?
Kajetan Kajetanowicz mawia, że prawo jazdy w rękach nieodpowiedzialnego kierowcy staje się bronią. Każdy samochód powinien być wyposażony w gaśnicę, trójkąt ostrzegawczy, kamizelkę odblaskową i apteczkę. Wyposażenie auta w alkomat uniemożliwiający uruchomienie silnika kosztuje 300 zł. 20 lat temu ktoś by powiedział: nie da się zrobić, za drogo. Ale dziś wiele firm kontroluje ruch swoich aut i ich stan techniczny przez centralne systemy komputerowe. To jakim wyzwaniem jest to, żeby nietrzeźwy człowiek nie odpalił samochodu osobowego? Dzieci są niewinnymi ofiarami naszej głupoty. Przed startem wyprawy pijany kierowca w środku dnia zabił 12-letniego Tymka jadącego z grupą przyjaciół i ranił jego kolegę. Jak sobie pomyślę, że to mogłoby spotkać mojego Gniewka, przechodzą mi ciarki po plecach.
Wyprawa Maluchów to obecnie najważniejszy pański projekt?
Do wiosny ubiegłego roku moim oczkiem w głowie były „Czyste Tatry” i „Czysta Polska”. O ile pierwszy z nich można uznać za projekt dojrzały i skuteczny, o tyle drugi jeszcze niestety nie. Gdy nad Bałtykiem widzę ludzi spędzających urlop na śmietniku, bolą mnie oczy, serce i dusza. Z moim synkiem cały dzień sprzątałem 200 m plaży, wynieśliśmy 50 worów śmieci i końca nie było widać. Nie znalazłem jeszcze metody, jak z tym walczyć. Daję sobie na to czas. Pomysł z maluchami spadł jak gwiazdka z nieba. Gdy spytałem na spotkaniu z przedsiębiorcami i ich żonami, kto z nich zaczynał swój biznes małymi fiatami, ujrzałem las rąk. Małym autkiem robić wielkie rzeczy – to nasza misja. Tegoroczny cel to milion euro, czyli 4,5 mln zł, a za rok chcemy zawalczyć o 10 mln zł.