Kołodziejczak w środę bierze udział w proteście na przejściu granicznym z Ukrainą w Hrubieszowie, gdzie policja nie pozwoliła protestującym rolnikom zablokować torów, którymi do Polski transportowane jest zboże z Ukrainy.
Kołodziejczak apeluje o protesty do rolników w całym kraju
- Protest będzie trwał co najmniej siedem dni. Będziemy tutaj stać i domagać się, aby cło na towary rolno-spożywcze z Ukrainy zostało jak najszybciej przywrócone. Godzinę temu, za mną, przejechał pociąg. Kilkadziesiąt wagonów, około 60, które przywiozło tutaj kukurydzę do Polski. A słyszymy zapewnienia, że zboża z Ukrainy już do Polski nie przyjeżdżają. Kilkadziesiąt metrów od nas to wszystko jest rozładowywane - mówił Kołodziejczak.
- To co opowiada dzisiaj minister (Robert) Telus i polski rząd to jedna wielka fikcja, w której my żyjemy. Nie zostaliśmy dzisiaj wpuszczeni na tory. Są tutaj setki policjantów, którzy bronią dojścia na tory. Mamy legalnie zgłoszony protest, miasto dało pozwolenie. Według obowiązującego prawa, przepisów i konstytucji możemy protestować na torach. Ale to jest niestety według mnie kolejna prowokacja. Wzywam rolników w całym kraju: dziś nie obronimy się, jeśli nie będzie zrywu i nie będą powstawały w całym kraju komitety protestacyjne, by bronić polskiej produkcji żywności - dodał.
Na uwagę, że Solidarność Rolników Indywidualnych zawiesiła protest, Kołodziejczak odparł, że Telus "jest czy był do tej pory członkiem Solidarności Rolników Indywidualnych". - Bez względu na szyldy, loga i organizacje dziś miejsce rolników jest na polskich drogach, trzeba protestować - dodał.
- Domagamy się cła na zboże: pszenicę, kukurydzę, rzepak i inne towary rolno-spożywcze. Cła na mięso drobiowe, na jaja, na miód, na warzywa - wyliczał Kołodziejczak. - Nie ma żadnego dokumentu z Polski wysłanego, żeby to cło zostało przywrócone - dodał zarzucając władzom, że te nie starają się w Brukseli o przywrócenie cła.