Argentyna rosyjską Arką Noego

Paszport argentyński pozwala podróżować m.in. do UE. Tysiące Rosjan próbują go zdobyć. Najbogatsi jednak jadą do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Publikacja: 14.02.2023 03:00

Argentyna rosyjską Arką Noego

Foto: AdobeStock

Odkąd Władimir Putin rozpoczął inwazję na Ukrainę, pojawiło się kilka agencji z siedzibami w Moskwie i Buenos Aires pomagających Rosjanom w uzyskaniu argentyńskiego paszportu. „Każde dziecko urodzone na terytorium Argentyny automatycznie otrzymuje obywatelstwo, a jego rodzice prawo do stałego pobytu i uzyskania argentyńskiego paszportu, z którym można podróżować bez wiz po całym świecie: od Europy i Wielkiej Brytanii do Japonii i Nowej Zelandii” – przekonują pośrednicy, którzy za swoje „kompleksowe usługi” pobierają opłatę w wysokości nawet kilkudziesięciu tysięcy dolarów – w zależności od warunków, w których będzie się odbywał poród, miejsca pobytu oraz usług dotyczących załatwienia niezbędnej dokumentacji.

Co ciekawe, ojcem dziecka wcale nie musi być biologiczny ojciec. Wystarczy, że dowolny obywatel Rosji przyjedzie wcześniej do Buenos Aires, spotka swoją fikcyjną ciężarną narzeczoną na lotnisku i po porodzie zostanie wpisany jako ojciec dziecka w dokumentacji. Dzięki temu już po kilku miesiącach będzie mógł starać się o paszport argentyński, który otworzy mu drzwi nie tylko do całej strefy Schengen i Wielkiej Brytanii, lecz także będzie mógł się ubiegać o dziesięcioletnią wizę do USA.

Nie ma drugiego takiego kraju, który w tak łatwy i szybki sposób otwierałby Rosjanom drogę do zachodniego świata. Jedynym krajem unijnym, który wciąż wydaje „złote paszporty”, pozostaje Malta (z podobnych programów zrezygnowały już Bułgaria i Cypr). Ale otrzymanie obywatelstwa państwa wyspiarskiego jest drogie, trzeba tam zainwestować co najmniej 1,2 mln euro, znacznie więcej niż kosztuje poród w Argentynie.

Czytaj więcej

Argentyna ma problem z turystyką porodową. Rosjanki w ciąży masowo przylatują do kraju

Służby argentyńskie w ostatnich dniach przeprowadziły kilka rewizji i wpadły na trop grupy przestępczej, która zajmowała się sprowadzeniem do kraju ciężarnych kobiet oraz dobierała fikcyjnych rosyjskich ojców. Wszystko po tym, jak w ubiegłym tygodniu lokalne służby migracyjne zaczęły alarmować, że z Etiopii i Turcji przylatuje ponad 30 ciężarnych Rosjanek w ciągu jednej doby. Wszystkie w ostatnim trymestrze ciąży. Kilkanaście „turystek” zatrzymano na lotnisku w Buenos Aires w czwartek, zarzucono im fałszowanie prawdziwego celu podróży. Ale za pośrednictwem miejscowych prawników złożyły skargę do sądu i zostały wpuszczone do Argentyny.

Z danych Narodowej Dyrekcji ds. Migracji (DNM) wynika, że tylko w ubiegłym roku do kraju przyjechało 10,5 tys. ciężarnych Rosjanek. A w ostatnich trzech miesiącach rodzić udało się tam ponad 5,8 tys. rosyjskich obywatelek. Lwia część wraca z Argentyny do Rosji po „załatwieniu formalności”. Wiele nie czeka nawet na zakończenie procesu legalizacji pobytu, a powierza to swoim prawnikom. DNM zapowiada, że będą cofać stały pobyt Rosjanom, którzy uzyskali go w wyniku urodzenia dziecka i nie mieszkają w Argentynie.

Wymiana handlowa pomiędzy krajami nie jest duża (1,4 mld dol. w 2021 r.). Ale we wrześniu ubiegłego roku powstała Rosyjsko-Argentyńska Izba Przemysłowa, a w Moskwie mówiono, że poprzez tamtejszy rynek rosyjski przemysł chce dotrzeć do pozostałych państw Ameryki Południowej.

Rosjanie od lat tam są mocno obecni, warto przypomnieć chociażby aferę kokainową. W 2016 roku znaleziono 400 kilogramów narkotyku na terenie Rosyjskiej Ambasady w Buenos Aires. Kokaina miała trafić najpierw do Rosji, a następnie do państw UE. Afera zakończyła się wspólną akcją służb rosyjskich i argentyńskich. W międzyczasie doszło do szeregu dziwnych śmierci w Moskwie, m.in. w grudniu 2016 w „nieszczęśliwym wypadku” zginął Piotr Polszikow, szef departamentu południowoamerykańskiego MSZ Rosji.

W grudniu zeszłego roku Abbas Galiamow, rosyjski politolog i były autor przemówień Putina, powołując się na własne źródła, twierdził, że na Kremlu pracują nad poszukiwaniem miejsc na wypadek ewakuacji z Rosji Putina i jego otoczenia. Operacja, jak twierdzi, ma nieoficjalną nazwę „Arka Noego” i chodzi o Argentynę lub Wenezuelę.

– Wenezuela jest bliska politycznie Rosji, ale tam jest wysoki poziom przestępczości i trudna sytuacja gospodarcza. Nie jestem pewien, czy to atrakcyjny kierunek dla rosyjskich elit. Argentyna jest innym krajem, ale tam z kolei władze się zmieniają. Obecnie rząd w Argentynie jest pozytywnie nastawiony wobec Rosji, choć nie jest żadnym sojusznikiem. Nie wiadomo, jaka tam będzie sytuacja jutro – mówi „Rzeczpospolitej” Aleksiej Makarkin, niezależny rosyjski politolog. – Do Argentyny jadą bogatsi przedstawiciele klasy średniej. Najbogatsi – do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wcześniej latali do Szwajcarii, a dzisiaj do Dubaju. Tam robią interesy i bardzo szybko się adaptują – dodaje.

Odkąd Władimir Putin rozpoczął inwazję na Ukrainę, pojawiło się kilka agencji z siedzibami w Moskwie i Buenos Aires pomagających Rosjanom w uzyskaniu argentyńskiego paszportu. „Każde dziecko urodzone na terytorium Argentyny automatycznie otrzymuje obywatelstwo, a jego rodzice prawo do stałego pobytu i uzyskania argentyńskiego paszportu, z którym można podróżować bez wiz po całym świecie: od Europy i Wielkiej Brytanii do Japonii i Nowej Zelandii” – przekonują pośrednicy, którzy za swoje „kompleksowe usługi” pobierają opłatę w wysokości nawet kilkudziesięciu tysięcy dolarów – w zależności od warunków, w których będzie się odbywał poród, miejsca pobytu oraz usług dotyczących załatwienia niezbędnej dokumentacji.

Pozostało 84% artykułu
Społeczeństwo
Przestępczość, bieda, narkotyki, brud. Brzydsza strona Brukseli
Podcast „Rzecz w tym”
Wybuchające pagery Hezbollahu. W co gra premier Izraela Beniamin Netanjahu?
Społeczeństwo
Władze Armenii informują o udaremnionej próbie zamachu stanu
Społeczeństwo
Kamala Harris miała wizerunek „Mamali”. W debacie pokazała, że potrafi brać udział w ostrych starciach
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Społeczeństwo
Wielka Brytania wprowadza opłatę za wjazd do kraju. Zapłacą też Polacy