Co dziesiąte gospodarstwo domowe w Polsce dotyka ubóstwo energetyczne – powodem są wysokie koszty, a niskie dochody. Jednak najwięcej – ponad 17 proc. – gospodarstw wykazuje tzw. podwójną medianę wydatków na energię, a na niewystarczający komfort cieplny cierpi 6,5 proc. Polaków – wskazują rządowe dane na temat wskaźników ubóstwa energetycznego gospodarstw domowych za 2020 r. (to najświeższe statystyki opublikowane w lipcu tego roku). Najwięcej gospodarstw, które mają zbyt wysokie koszty w stosunku do dochodów, jest w Lubelskiem (13,7 proc.), Opolskiem (15,7 proc.) i Wielkopolsce (13,1 proc.). Podwójna mediana wydatków na energię najgorzej wypada w regionie kujawsko-pomorskim i zachodniopomorskim – dotyka ponad 22 proc. gospodarstw. Co ciekawe, najniższy wskaźnik notuje się na Podlasiu – zaledwie 9,9 proc. gospodarstw.
Zgodnie z europejskimi wymogami rząd bada ubóstwo energetyczne pięcioma wskaźnikami: dwa oparte są wprost na wydatkach na energię, kolejne trzy oparte na subiektywnej ocenie sytuacji gospodarstwa domowego. Są to: „zdolność do terminowego opłacania rachunków”, „budynek z przeciekającym dachem, zawilgoconymi ścianami, podłogami, fundamentami, butwiejącymi oknami lub podłogami” oraz „niewystarczający komfort cieplny”.
Porównując te same wskaźniki z ciągu ostatnich lat, widać, że w niektórych kategoriach było lepiej, niż jest. Np. w 2019 r. wysokie koszty i niskie dochody miało 9,3 proc. polskich gospodarstw, a wskaźnik ten systematycznie spadał od 2012 r. W 2020 r. wzrósł do 10,08 proc. w skali kraju.
Zdecydowanie poprawił się natomiast w ciągu ostatniej dekady lat wskaźnik dobrze zaizolowanych budynków – z 10,5 proc. w 2012 r. do 6,5 proc. domostw w 2020 r.
Statystyki te nie pokazują jednak, czym są ogrzewane gospodarstwa, którym najbardziej doskwiera ubóstwo energetyczne. Tymczasem rząd chce dopłacać po 3 tys. zł do zakupu tylko węgla. Dzięki Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków wiemy dziś, czym ogrzewane są polskie domy i mieszkania. Jak wylicza w rozmowie z „Rz” Joanna Niedźwiecka, rzeczniczka Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego, który prowadzi ten rejestr, dotychczas złożono 7 458 255 deklaracji dotyczących źródeł ciepła w lokalach, z czego rzeczywiście najwięcej wskazuje, że są one ogrzewane węglem (3 723 367), na drugim miejscu jest ogrzewanie gazowe – ponad 2 670 000 domostw. Na trzecim miejscu – elektryczne – 1 237 000. Z miejskiej sieci ciepłowniczej korzysta zaledwie 330 tys. mieszkań czy domów. Polacy mieli czas na obowiązkowe ujawnienie w ewidencji źródeł ciepła w swoich lokalach do końca czerwca. Dane te mogą nie być jeszcze pełne. – Gminy wprowadzają deklaracje papierowe do systemu, a mają na to czas od złożenia jej do sześciu miesięcy. Więc pełne dane poznamy mniej więcej do końca roku – podkreśla Niedźwiecka.