Uchodźcy z Ukrainy chcą do domu. Bilans przyjazdów i wyjazdów niemal się zrównał

Już nie tylko ucieczka od wojny, ale i powroty. Straż Graniczna odnotowuje większy ruch do Ukrainy, ale wątpliwe, czy będzie to tendencja stała.

Publikacja: 21.04.2022 21:00

W środę liczba Ukraińców, którzy przyjechali do Polski, była równa tej, którzy opuścili nasz kraj

W środę liczba Ukraińców, którzy przyjechali do Polski, była równa tej, którzy opuścili nasz kraj

Foto: afp

Do pozostawionych bliskich, zwierząt, gospodarstw albo żeby w rodzinnym gronie spędzić święta – Ukraińcy, którzy schronili się w Polsce przed wojną, coraz częściej decydują się na wyjazd do siebie. Pierwszy raz od wybuchu konfliktu bilans przyjazdów i wyjazdów niemal się zrównał. – W środę do Ukrainy wyjechało 22 345 osób, a w tym samym czasie wjechały do nas tylko dwie osoby więcej – mówi „Rz” Anna Michalska, rzeczniczka KG Straży Granicznej.

Ze względu na okres świąt w Kościołach wschodnich, kiedy jedni chcą być z bliskimi w Ukrainie, a inni z tymi w Polsce czy Niemczech – trudno ocenić, czy trend się utrzyma. Chociaż pogranicznicy częściej słyszą deklaracje np. zamieszkałych na terenach „do Kijowa”, że wracają, bo „u nich jest bezpiecznie”.

Chcą pracować

Od rosyjskiej napaści na Ukrainę do Polski przybyło ponad 2,8 mln uchodźców z tego kraju. Apogeum to dzień 6 marca – kiedy przybyło ich 142 tys. – Tuż po inwazji 90 proc. deklarowało, że się ewakuują przed wojną. Teraz 40 proc. – zauważa Michalska.

Foto: Rzeczpospolita

Ukraińcy są dziś w całym kraju. Przyjęto strategię, według której dwa regiony – Podkarpacie i Lubelszczyzna – miały charakter „recepcyjny” i w pierwszej fazie przyjmowały ich najwięcej. – Zapewnialiśmy aprowizację, odpoczynek i dalszy transport. Uchodźcy wybierali głównie Kraków, Katowice, Wrocław, Warszawę, a także Niemcy oraz Czechy – mówi Michał Mielniczuk, rzecznik wojewody podkarpackiego.

Obecnie – jak podaje nam MSWiA – najwięcej uchodźców jest w woj. mazowieckim, śląskim, małopolskim, dolnośląskim i wielkopolskim. Już blisko milion (911 tys.) otrzymało PESEL.

Na Mazowszu uchodźcom wydano dotąd ok. 180 tys. numerów PESEL. Korzystają z ponad 440 punktów zakwaterowania, w których z 35 tys. miejsc zajęta jest nieco ponad połowa. – To przygotowane przez wojewodę i samorządy hotele, hostele, miejsca organizowane przez OSP i hale Expo – wskazuje Ewa Filipowicz, rzeczniczka wojewody mazowieckiego.

Czytaj więcej

Dwa miesiące walk przyniosły Ukrainie straszne straty, ale i ośmieszyły Putina wraz z jego imperium

Do Warszawy od wybuchu wojny przyjechało niemal 700 tys. osób. Połowa skorzystała z miejskich punktów pomocowych, dostając żywność i wsparcie w znalezieniu mieszkania. Ci, którzy nie mieli rodzin i znajomych w Polsce, wybierali małe ośrodki i kwatery prywatne.

Na Śląsku (zarejestrowano 94 tys. numerów PESEL) najwięcej uchodźców przebywa w hotelach i pensjonatach na południu województwa. – W takich kurortach jak Wisła, Ustroń, Szczyrk, Żywiec. Ponad 600 osób w remizach. Goszczą ich też mieszkańcy – mówi nam Alina Kucharzewska, rzeczniczka wojewody śląskiego. Jak dodaje, nie ma sygnałów, żeby przed sezonem trzeba było zwolnić miejsca dla turystów. Problemy? – Uchodźcy chcą pracować, ponad 3,3 tys. już znalazło pracę, ale 2,6 tys. zarejestrowało się jako bezrobotni – zaznacza Kucharzewska.

Pomoc od ludzi

Małopolska, która zbliża się do 100 tys. nadanych PESEL-i dla osób, które na własną rękę nie znalazły zakwaterowania, przygotowała różne obiekty. – Wiele osób skorzystało z takich miejsc i następnie podejmowało dalsze decyzje, w tym o wyjeździe do innych państw czy nawet o powrocie do Ukrainy. Z tej bazy korzysta ok. 24 tys. Ukraińców – wskazuje dr Joanna Paździo, rzecznik wojewody małopolskiego.

– Po krytycznym marcu fala opadła, większość uchodźców jest w prywatnych domach. Główne wyzwanie na dziś to ich „zagospodarowanie”, znalezienie im pracy – podkreśla Monika Chylaszek, rzeczniczka UM Krakowa. Krakowskie szkoły przyjęły 6300 ukraińskich uczniów, a miasto już myśli, by w wakacje urządzić dla nich półkolonie.

Uspokoiło się w Przemyślu, gdzie przez punkty recepcyjne przewinęły się tysiące ludzi. – Teraz zauważamy także ruch w tamtą stronę. Do siebie jadą Ukraińcy mieszkający w strefie przygranicznej, na święta i dlatego, że nie wszędzie są działania wojenne. Są też osoby, którym kończy się urlop, a wiele tamtejszych firm wciąż pracuje – mówi Michał Mielniczuk, rzecznik wojewody podkarpackiego.

Czytaj więcej

40 zł za przyjmowanie uchodźców będzie wypłacane przez kolejne 60 dni

Na Podkarpaciu 33 tys. wystąpiło o PESEL (w Rzeszowie nadano ich 7 tys.).

Rządowe środki na wsparcie Ukraińców są przekazywane w miarę płynnie. Jednak pomoc wciąż mocno opiera się na ofiarności społeczeństwa, w tym wolontariuszach. A tym jest coraz trudniej.

„Nie ma zup, nie ma jedzenia. Wszędzie stoją kolejki setek głodnych ludzi. Matki z dziećmi, babcie, dziadkowie. Nie mamy nic w sklepiku. Proszę pomóżcie” – napisała w środę jednak z inicjatorek akcji „Zupa dla Ukrainy” w Krakowie. Apel poskutkował – w dobę internauci zebrali blisko 150 tys. zł.

Do pozostawionych bliskich, zwierząt, gospodarstw albo żeby w rodzinnym gronie spędzić święta – Ukraińcy, którzy schronili się w Polsce przed wojną, coraz częściej decydują się na wyjazd do siebie. Pierwszy raz od wybuchu konfliktu bilans przyjazdów i wyjazdów niemal się zrównał. – W środę do Ukrainy wyjechało 22 345 osób, a w tym samym czasie wjechały do nas tylko dwie osoby więcej – mówi „Rz” Anna Michalska, rzeczniczka KG Straży Granicznej.

Pozostało 91% artykułu
Społeczeństwo
Co 16. dziecko, które rodzi się w Polsce, jest cudzoziemcem. Chodzi o komfort życia?
Społeczeństwo
Niemcy: Polka i jej syn z zarzutami za przemyt migrantów
Społeczeństwo
Młody kierowca upilnuje 17-latka na drodze? Wątpliwe, sam lubi przycisnąć gaz
Społeczeństwo
Czy oprawcy z KL Dachau wciąż żyją? IPN zakończył śledztwo
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Społeczeństwo
Załamanie pogody: W tych miejscach dziś i jutro spadnie śnieg. IMGW ostrzega