Do pozostawionych bliskich, zwierząt, gospodarstw albo żeby w rodzinnym gronie spędzić święta – Ukraińcy, którzy schronili się w Polsce przed wojną, coraz częściej decydują się na wyjazd do siebie. Pierwszy raz od wybuchu konfliktu bilans przyjazdów i wyjazdów niemal się zrównał. – W środę do Ukrainy wyjechało 22 345 osób, a w tym samym czasie wjechały do nas tylko dwie osoby więcej – mówi „Rz” Anna Michalska, rzeczniczka KG Straży Granicznej.
Ze względu na okres świąt w Kościołach wschodnich, kiedy jedni chcą być z bliskimi w Ukrainie, a inni z tymi w Polsce czy Niemczech – trudno ocenić, czy trend się utrzyma. Chociaż pogranicznicy częściej słyszą deklaracje np. zamieszkałych na terenach „do Kijowa”, że wracają, bo „u nich jest bezpiecznie”.
Chcą pracować
Od rosyjskiej napaści na Ukrainę do Polski przybyło ponad 2,8 mln uchodźców z tego kraju. Apogeum to dzień 6 marca – kiedy przybyło ich 142 tys. – Tuż po inwazji 90 proc. deklarowało, że się ewakuują przed wojną. Teraz 40 proc. – zauważa Michalska.
Ukraińcy są dziś w całym kraju. Przyjęto strategię, według której dwa regiony – Podkarpacie i Lubelszczyzna – miały charakter „recepcyjny” i w pierwszej fazie przyjmowały ich najwięcej. – Zapewnialiśmy aprowizację, odpoczynek i dalszy transport. Uchodźcy wybierali głównie Kraków, Katowice, Wrocław, Warszawę, a także Niemcy oraz Czechy – mówi Michał Mielniczuk, rzecznik wojewody podkarpackiego.