„Rzeczpospolita" zapytała Polaków o dwie kwestie, które w ostatnich miesiącach budzą szczególne emocje. Aż 59 proc. ankietowanych w badaniu IBRiS z 31 lipca–1 sierpnia wskazuje, że popiera wprowadzenie obowiązku pokazywania certyfikatów szczepień przy wejściu do różnych miejsc publicznych. W tym „zdecydowanie" ten pomysł popiera 33 proc., a „raczej tak" 26 proc.
Przeciwników tego rozwiązania jest zdecydowanie mniej, bo 37 proc. W tym 24 proc. jest zdecydowanie takim pomysłom przeciwnych, 13 proc. „raczej" im się sprzeciwia. Niezdecydowanych jest tylko 4 proc., czyli o połowę mniej niż np. przy zadanym w tym samym czasie pytaniu o efekty powrotu Donalda Tuska, co opisywaliśmy w środę.
Jak te wyniki odbierają przedstawiciele rządu premiera Mateusza Morawieckiego? – W Polsce zdecydowaliśmy się na rozwiązanie hybrydowe. Tzn. w konkretnych obszarach obowiązują limity osób, ale nie wlicza się do nich osób zaszczepionych. Teraz te limity są wysokie, bo sytuacja epidemiczna jest dużo lepsza. Jednak w momencie zwiększania się liczby zachorowań może zostać podjęta decyzja o zmniejszeniu limitów – mówi „Rz" rzecznik rządu Piotr Muller. – W takiej sytuacji osoby zaszczepione będą w dużo lepszej sytuacji. Np. w czasie imprez rodzinnych, w tym wesel. Każdy, kto nie jest zaszczepiony, musi się liczyć z tym, że zaostrzone zasady bezpieczeństwa epidemicznego mogą mu w przyszłości utrudnić korzystanie z niektórych usług. Dlatego już dzisiaj warto podjąć decyzję o szczepieniu – przede wszystkim z powodów zdrowotnych, ale również organizacyjnych – dodaje Muller.
Od kilku tygodni – i to całkiem publicznie – trwa w Zjednoczonej Prawicy debata dotycząca różnych rozwiązań przed IV falą koronawirusa. Dyskusja toczy się głównie między Porozumieniem Jarosława Gowina (które skłania się ku rozwiązaniu z paszportami covidowymi) a Solidarną Polską.