Impresjonizm kojarzy się zwykle z malarstwem; ten pokaz natomiast skupia się na grafice. I dowodzi, że i w niej nie brakowało nowatorskich pomysłów. Ponad 30 prac pochodzi z kolekcji Ashmolean Museum w Oksfordzie, najbardziej znaczącego archiwum impresjonistów poza Francją. A wzbogaca je dziesięć innych z kolekcji Feliksa „Mangghi" Jasieńskiego, obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie.
Impresjoniści porzucali akademickie schematy, chwytając ulotność chwili, grę światła i cienia. Pokazane grafiki są czarno-białe i kolorowe. Te pierwsze wcale nie ograniczają wrażeniowego odbierania świata. Wystarczy spojrzeć na litografię Pierre'a Bonnarda „Ulica wieczorem, w deszczu", pokazującą okolice placu Pigalle.
Kompozycja pełna ruchu i świetlnych kontrastów znakomicie oddaje dynamikę nocnego życia w wielkim mieście. Mrok gwałtownie rozświetlają jasne witryny. Ich światła migotliwie odbijają się w mokrym bruku, co potęguje iluzję ruchu. To zarazem wyrazisty przykład wpływu japońskich drzeworytów na wyobraźnię impresjonistów. Widoczny w sposobie kadrowania, płaskim ujęciu sylwetek.
Inspiracje japońskimi drzeworytami Utagawy Hiroshige widoczne są w grafice „Efekt deszczu" Camille'a Pissarra, która przenosi nas w wiejski pejzaż. Dwie pracujące w polu kobiety czekają na zakończenie rzęsistej ulewy. W strugach deszczu moknie też samotny stóg siana (ulubiony motyw wielu obrazów Pissarra) i rząd topoli, wydających się poruszać w podmuchach wiatru. Strugi deszczu artysta wykonał pociągnięciami rylca, a efekt zmoczonej trawy uzyskał, używając drucianej szczotki.
Édouard Manet sportretował utalentowaną malarkę Berthe Morisot, która pozowała do jednego z jego najpopularniejszych obrazów „Balkon". Akwaforta z jej wizerunkiem to jedna z graficznych wersji malarskiego portretu, znajdującego się w Musée d'Orsay.