Wystawa w Fundacji Stefana Gierowskiego w Warszawie nosi tytuł „Kuda Gierman”. Zainspirowała go mama jednego z malarzy, która wspominała idących na Berlin radzieckich sałdatów, pytających, gdzie Niemiec. Tak też nazywał się zaginiony obraz, który stworzyli w 1987 roku na Documenta 8 w Kassel podczas międzynarodowej akcji. Wtedy malowali go w szóstkę, razem z pozostałymi kolegami z Gruppy: Ryszardem Grzybem, Pawłem Kowalewskim, Włodzimierzem Pawlakiem i Ryszardem Woźniakiem, tocząc przez sześć dni i nocy burzliwe dyskusje.
Burki czy bikini
Gruppa na przełomie lat 80. i 90. była jednym z najważniejszych u nas zjawisk artystycznych. Szóstka twórców malowała wówczas figuratywne, krzykliwe obrazy. Ich prześmiewcze prace wyrastały z buntu wobec stanu wojennego i w sposób szyderczy atakowały absurdy naszej rzeczywistości. Od lat 90., gdy odnieśli zbiorowy i indywidualny sukces, także komercyjny, rozwijają indywidualne zainteresowania. a ich drogi znacznie się dziś różnią.
– Gruppa to było pytanie o możliwość wspólnej pracy i osiągnięcia jakiegoś porozumienia w boju, sporze, konflikcie – mówią mi Jarosław Modzelewski i Marek Sobczyk.
Jednak tylko epizodycznie pracowali w pełnym składzie. Nadal spotykają się przy wspólnym malowaniu jedynie oni: Modzelewski i Sobczyk. Teraz stworzyli kilkanaście wspólnych wielkoformatowych obrazów, którym początek dała „Replika”, nawiązująca do zaginionego „Kuda Gierman”.
Wbrew określeniu „Replika” nie jest wierną rekonstrukcją zaginionego dzieła. Ta wielowarstwowa kompozycja (4x4m) przypomina pętlę czasu, którą artyści zakreślają, przechodząc od przeszłości do teraźniejszości. Nawiązanie do pracy z 1987 roku jest tylko pretekstem, by mówić o współczesności.