Wilkoń i zwierzyniec Jagiellonów

Na Wawelu, w Pieskowej Skale i Stryszowie przez całe wakacje można oglądać prace wybitnego rzeźbiarza.

Publikacja: 06.07.2021 18:06

Krokodyl Józefa Wilkonia w ogrodach na Wawelu. Wystawa czynna do początku września

Krokodyl Józefa Wilkonia w ogrodach na Wawelu. Wystawa czynna do początku września

Foto: Rzeczpospolita, Monika Kuc

Ekspozycja rzeźb Józefa Wilkonia, przedstawiających zwierzęta w ogrodach Wawelu to znakomita reminiscencja królewskiego zwierzyńca, założonego tam w XVI wieku przez ostatnich Jagiellonów. Zarazem oryginalna próba zbudowania relacji między sztuką współczesną i dawną: bestiariusz artysty można bowiem bezpośrednio porównać z fantastycznymi zwierzętami ze słynnych arrasów wawelskich z czasów Zygmunta Augusta na pokazie „Wszystkie arrasy króla. Powroty 2021–1961–1921" w królewskich komnatach.

Rzeźbić piłą

U wejścia do ogrodów na Wawelu wita nas monumentalny łoś z drewna, a dalej ze wszystkich zakamarków wyłaniają się egzotyczne pantery, hipopotamy, krokodyle, małpy, lwy oraz rodzime dziki, niedźwiedzie, psy. Jagniątko z brązu Wilkoń przygotował do szopki u kamedułów na warszawskich Bielanach, a w końcu zabrał je do domu, bo nie potrafił się z nim rozstać.

Po jego rzeźbach od razu widać, spod czyjej wyszły ręki. Wiele z nich budzi realne skojarzenia – wzmocnione nagraniami głosów, choć nie brak i fantastycznych stworzeń, jak smok wawelski. Duchy lasu to po prostu wilkołaki o głowach wilków i korpusie człowieka. Wilkołaki według artysty to całkiem sympatyczne stwory, przyjazne człowiekowi.

– Ich idea wzięła się stąd, że istnieje w naturze jakieś zwierzęco-ludzkie i ludzko-zwierzęce porozumienie. Zależało mi na przekazie, że trzeba pomóc zwierzętom w przetrwaniu; w ogóle należy pomóc całej naturze: także łąkom, drzewom, lasom – wyjaśniał artysta podczas autorskiego oprowadzania po wawelskiej wystawie.

Wilków też bronił, w końcu pół jego nazwiska pochodzi od nich, ale nie tylko dlatego. Twierdzi, że opowieści o okrucieństwie wilków są przesadzone. I przekonuje, że to bardzo inteligentne zwierzęta, dlatego poświęcił im cztery swoje książki. Naturalnie Józef Wilkoń ma słabość też do koni i to one głównie pojawiają się w jego ilustracjach. Zastrzega jednak, że ich ruchu nie oddaje metodą fotograficzną, ale własną ekspresją. – Każę moim koniom tak biegać, żeby wydawało się, że pływają – mówi. Podczas plenerowego spotkania z widzami artysta chętnie zdradzał także wiele sekretów rzeźbiarskiego warsztatu. Tworząc swój zwierzyniec, rzadko używa farb, żeby domalować panterze cętki.

W Krakowie nie mogło zabraknąć smoka wawelskiego. Jest gospodarzem zwierzyńca

W Krakowie nie mogło zabraknąć smoka wawelskiego. Jest gospodarzem zwierzyńca

Foto: Rzeczpospolita, Monika Kuc

– Sama natura przygotowuje dla mnie drewno, w którym jest tyle koloru, że nie ma sensu niczego domalowywać. Pracowały nad nim wiatr, deszcz, powietrze. Natura daje mi cudowny materiał, wspaniały w strukturze i formie – tłumaczył.

Ale coś jednak od siebie rzeźbionym zwierzętom zawsze dodaje. Uproszczenie i geometryzację formy. Nogi z gałęzi. Błyszczące oczy ze stalowych kulek, zęby z gwoździ w paszczach krokodyli lub smoka. Lwom – grzywy i ogony z konopnego sznurka.

Rzeźbiąc w drewnie, używa m.in. piły łańcuchowej. W odlewach z brązu robionych z drewnianych modeli stara się zachować widoczną strukturę pierwotnego materiału. Natomiast w rzeźbach z blachy – na przykład pierwszego krokodyla z rynny – łuski wykuwał mocnym uderzeniem młotem. Takie rzeźby pełne są niewyczerpanej twórczej inwencji i fantazji.

Ojcowskie nietoperze

Józef Wilkoń zaczynał karierę jako malarz i ilustrator, a dziś ma na koncie ponad 200 książek, wydanych w kraju i za granicą, m.in. autorską „Psie życie", „Wilczki", „Leopantera", „Blues nosorożca", „Skarb Ali Baby", „Księga dżungli", „Pan Tadeusz" i „Don Kichote". Rzeźbą zainteresował się stosunkowo późno, bo na początku lat 90. Początkowo traktował rzeźbiarskie portrety zwierząt, ptaków i ryb jako „przestrzenne ilustracje", bo po sfotografowaniu pełniły doskonale rolę książkowych ilustracji. Z czasem zyskały własne życie i stały się atrakcją każdej prezentacji artysty.

Pomysł plenerowej prezentacji powstał podczas wizyty artysty na Wawelu przed rokiem, gdy obchodził 90. urodziny. Tak to wspomina w katalogu: „serce mi drżało w chwili, gdy po raz pierwszy wszedłem w Ogrody Królewskie i mogłem wyobrazić sobie moje drewniane rzeźby przytulone do kamiennych gotyckich murów. To było wielkie przeżycie /.../ Na Wawelu wystawiać to jest coś". A przecież miał wystawy w paryskim Centrum Pompidou czy w warszawskiej Narodowej Galerii Zachęta. Dzieła rzeźbiarza znajdują się w stałych kolekcjach na wszystkich kontynentach.

– Wystawa „Zwierzyniec królewski. Wilkoń na Wawelu", prezentowana na zamku i w dwóch oddziałach doskonale realizuje naszą ideę „Wawelu otwartego" i „Wawelu nieoczywistego". Pragniemy za pośrednictwem prac artysty nawiązać trwałą relację nie tylko z odbiorcami dorosłymi, ale także z młodymi widzami, którym pokazujemy nowe oblicze zamku, przywracając – niejako aluzyjnie – jednocześnie pamięć o historii Jagiellonów – mówi prof. Andrzej Betlej, dyrektor Zamku Królewskiego.

Prace Józefa Wilkonia pokazywane są też w dwóch oddziałach Wawelu. Na Zamku Pieskowa Skała zobaczyć można najnowsze niepokazywane dotąd prace artysty. Przedstawią smukłe hybrydalne postacie zwierząt i ludzi, wyłaniające się z grabowych pni. W ogrodach odkryć można nietoperze – fascynujące rzeźby z blachy, a jednocześnie symbole Ojcowskiego Parku Narodowego. A na Dworze w Stryszowie eksponowane są rzeźby Sarmatów, które powstały w 2020 r., specjalnie na obecną wystawę. Dumne postacie z drewna zainspirowały tradycje dworu szlacheckiego. W Stryszowie pokazywane są także ilustracje książkowe i rysunki. Zobaczymy tu dużo najwcześniejszych prac Józefa Wilkonia na papierze – reminiscencji dziecięcych lat artysty spędzonych w małopolskich Bogucicach. Trzyczęściowa wystawa jest czynna do 5 września.

Ekspozycja rzeźb Józefa Wilkonia, przedstawiających zwierzęta w ogrodach Wawelu to znakomita reminiscencja królewskiego zwierzyńca, założonego tam w XVI wieku przez ostatnich Jagiellonów. Zarazem oryginalna próba zbudowania relacji między sztuką współczesną i dawną: bestiariusz artysty można bowiem bezpośrednio porównać z fantastycznymi zwierzętami ze słynnych arrasów wawelskich z czasów Zygmunta Augusta na pokazie „Wszystkie arrasy króla. Powroty 2021–1961–1921" w królewskich komnatach.

Pozostało 92% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl