Niemcy stanęli do konkurencji o Ukraińców

Wraz z początkiem marca już nie tylko wysoko wykwalifikowani specjaliści, ale również fachowcy z Ukrainy będą mogli legalnie pracować w Niemczech. To duże wyzwanie dla Polski i innych krajów naszego regionu.

Aktualizacja: 29.02.2020 07:39 Publikacja: 29.02.2020 04:00

Niemcy stanęli do konkurencji o Ukraińców

Foto: Urszula Lesman/ Fotorzepa

- Swoim otwarciem na imigrantów Niemcy po raz drugi rozzłoszczą kraje Europy Środkowej - zauważa Tim Gosling, praski korespondent serwisu Reporting Democracy. Przypomina, że po raz pierwszy Niemcy wywołały oburzenie państw Wyszehradzkich otwierając w 2015 r granice dla fali uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki. Wtedy Europa Środkowa oburzyła się planem obowiązkowego rozdziału uchodźców między państwa Unii.

Czytaj także: Litwa zaczyna wygrywać z Polską walkę o Białorusinów

Z kolei teraz powodem do irytacji może być uzasadniona obawa, że Niemcy podbiorą jej potrzebnych imigrantów zarobkowych. Tym bardziej, że skalą deficytu pracowników liczbę wakatów ocenia się tam na ok. 1,3 mln a potrzebnym pracowników Niemcy mają, czy kusić-choćby dwukrotną wciąż przewagą wysokości płac, nie wspominając o wyższym standardzie życia.

Pomaga język i sąsiedztwo

Choć imigranci zarobkowi z Ukrainy doceniają atuty pracy w Polsce- w tym przede wszystkim niską barierę językową, krótszą i tańsza podróżą do kraju czy darmowe zakwaterowaniem- to i tak na pytanie o preferowany kraj emigracji najczęściej wskazują teraz Niemcy. Ten wynik przeprowadzonego pod koniec zeszłego roku sondażu agencji zatrudnienia Personnel Service to kolejny powód do niepokoju dla polskich pracodawców, którym 1 marca pojawił się nowy, bardzo silny rywal w konkurencji o pracowników z Ukrainy.

W dodatku niemiecka konkurencja dotyczy najbardziej cenionej i deficytowej części imigrantów - czyli fachowców. To właśnie ich obejmie wchodzące w życie z początkiem marca nowe prawo dużo bardziej przyjazne dla pracowników spoza Unii.

Wprawdzie i polscy i niemieccy eksperci zwracają uwagę, że nadal bariery pozostaną- na czele z największą- wymogiem znajomości języka i uznania kwalifikacji zdobytych w kraju pochodzenia- ale i tak odpływ pracowników ze wschodu za Odrę może być znaczący. Co więcej- zdaniem części firm- już widać jego oznaki.

Nielegalnie za Odrę

Krzysztof Inglot, prezes agencji zatrudnienia Personnel Service, specjalizującej się w rekrutacji pracowników ze Wschodu twierdzi, że już od momentu informacji o otworzeniu niemieckiego rynku pracy dla osób spoza Unii Europejskiej widać było niepokojącą dla polskich firm tendencję- wzrosła chęć Ukraińców do wyjazdów do tego kraju. - Niektórzy przedostawali się tam nawet nielegalnie, żeby więcej zarobić. Teraz zauważamy zdecydowanie mniejszą podaż pracowników z Ukrainy zainteresowanych pracą w Polsce. Widać, że kadra ze Wschodu czeka na marzec i wyjazd do Niemiec i mówiąc kolokwialnie, nie chcą sobie psuć korytarza wizowego przyjazdem do Polski na sześć miesięcy. Wolą poczekać na możliwość wyjazdu do Niemiec- twierdzi Inglot.

Jak z kolei ocenia Cezary Maciołek, prezes Grupy Progres, na razie większym problemem jest widoczny w lutym 30-40 proc. spadek liczby ofert pracy, którymi zainteresowani byli pracownicy ze Wschodu (w porównaniu ze styczniem b.r.). - Wzrost płacy minimalnej, spowolnienie gospodarcze, a obecnie niepewność spowodowana koronawirusem sprawia, że przedsiębiorcy ostrożnie planują zatrudnianie pracowników z Ukrainy- twierdzi Maciołek. Według niego, restrykcyjne procedury i wymogi, które muszą spełnić Ukraińcy chcąc wyjechać do pracy za Odrę, nadal zniechęcają ich do tego kroku.

Z tą opinią zgadza się Andrzej Drozd, wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej; według niego obecne złagodzenie niemieckich przepisów nie jest aż tak radykalne, by nastąpił teraz masowy odpływ pracowników z Ukrainy. Przypomina, że Niemcy na razie testują nowe regulacje a według niedawnego badania PUIG tylko 16 proc. Ukraińców pracujących w Polsce poważnie myśli o wyjeździe do Niemiec zaś 30 proc. nie wyklucza takiej decyzji. Ich odpływ może stać się jednak problemem, jeśli władze RFN rozszerzą listę preferowanych zawodów o te związane z przetwórstwem spożywczym i budownictwem. robotników budowlanych.

Czechy kuszą Ukraińców

Już teraz warto więc przygotować się do zwiększonej konkurencji, tym bardziej, że nowe wyzwanie dotyczy nie tylko Polski, ale także innych krajów naszego regionu, które od kilku lat mocniej zabiegały o Ukraińców. Teraz Czechy, Słowacja czy Węgry mogą pomyśleć o dodatkowych zachętach dla imigrantów ze Wschodu w tym o ułatwieniach administracyjnych. Szef Grupy Progres zaznacza, że już widać zauważalny wzrost zainteresowania pracujących w Polsce robotników wykwalifikowanych z Ukrainy wyjazdem do zdecydowanie lepiej płatnej pracy w Czechach, które w ostatnich latach złagodziły przepisy imigracyjne.

Tego brakuje w Polsce. Co prawda jesteśmy bardzo otwarci na krótkoterminowych pracowników ze Wschodu (do 6 miesięcy w roku), ale do dłuższej pracy zniechęcają ich bariery administracyjne - w tym długie, niekiedy wielomiesięczne, oczekiwanie na zezwolenie na pracę oraz pobyt. Nie tylko utrudnia tu politykę kadrową polskich firm, ale też zniechęca Ukraińców do osiedlenia się nad Wisłą.

Według sondażu Personnel Service, tylko 8 proc. imigrantów z Ukrainy chciałoby zostać w Polsce na stałe. I wskazują, że do zamieszkania tutaj - poza wyższą płacą (38 proc. badanych) najlepiej przekonałoby ich ułatwienia w staraniach o stały pobyt (31 proc.) oraz uproszczenie procedur (20 proc.). Wspólny apel o pilne wprowadzenie przejrzystych procedur administracyjnych, zapewniających stabilizację pracującym w Polsce Ukraińcom i ich pracodawcom a także o określenie długookresowej polityki imigracyjnej Polski wystosowali przed kilkoma dniami do rządu byli prezydenci RP, Bronisław Komorowski i Aleksander Kwaśniewski. Jednak w czasie kampanii prezydenckiej i w perspektywie spowolnienia gospodarczego ułatwienia dla imigrantów to politycznie ryzykowny temat.

- Swoim otwarciem na imigrantów Niemcy po raz drugi rozzłoszczą kraje Europy Środkowej - zauważa Tim Gosling, praski korespondent serwisu Reporting Democracy. Przypomina, że po raz pierwszy Niemcy wywołały oburzenie państw Wyszehradzkich otwierając w 2015 r granice dla fali uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki. Wtedy Europa Środkowa oburzyła się planem obowiązkowego rozdziału uchodźców między państwa Unii.

Czytaj także: Litwa zaczyna wygrywać z Polską walkę o Białorusinów

Pozostało 91% artykułu
Rynek pracy
Pomimo szturmu na oferty pracy firmom wciąż trudno o talenty
Rynek pracy
Brakuje pracowników w Królewcu. Rosja sięga po Hindusów
Rynek pracy
Jakich pracowników potrzebują firmy w Polsce
Rynek pracy
Płace rosną, ale kosztem miejsc pracy
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rynek pracy
Świąteczny sezon w Polsce bez napływu Ukraińców. Kto ich zastąpi?