W II kwartale tego roku na własny rachunek pracowało już nieco ponad 1,3 mln osób – wynika z najnowszych Badań Aktywności Ekonomicznej Ludności. To osoby w wieku 15–65 lat, które są samozatrudnione, czyli nie zatrudniają innych pracowników, ale prowadzą jakąś formę działalności gospodarczej (choć nie zawsze musi to być zarejestrowana jednoosobowa firma) poza rolnictwem.
Zaskakujące, że w porównaniu z II kwartałem 2019 r. takich osób przybyło. Nie jest to może wielki wzrost, w sumie o prawie 24 tys., ale na tle największej od dziesiątek lat recesji w gospodarce, jest to jednak zmiana zastanawiająca.
– Rzeczywiście, ryzyko prowadzenie działalności biznesowej mocno wzrosło – przyznaje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomista z Uniwersytetu Warszawskiego. – Widzieliśmy, że po lockdownie gwałtownie wzrosła liczba firm, które zawieszały swoją działalność lub nawet zamykały ją. Potem jednak liczba aktywnych firm zaczęła rosnąć – opisuje Starczewska-Krzysztoszek.
Skąd więc ten wybuch przedsiębiorczości wśród Polaków w trudnych, kryzysowych czasach? – Nie nazwałbym tak tego zjawiska – odpowiada ekspertka z UW. – Jak pokazuje doświadczenie z ostatnich 30 lat, w okresach słabszej koniunktury mamy zwykle wzrost liczby osób samozatrudnionych. Tak było przykładowo w latach 200–2002. Okazuje się, że pewna część ludzi, którzy podczas spowolnienie tracą pracę, zaczyna własną działalność, by zyskać źródło dochodów – analizuje Starczewska-Krzysztoszek.