Coraz bardziej globalny polski rynek pracy

Już nie tylko specjaliści w centrach usług dla biznesu, ale także inżynierowie i robotnicy w fabrykach, budowlańcy, magazynierzy i kurierzy uczą się pracować z cudzoziemcami z egzotycznych krajów.

Publikacja: 16.08.2023 03:00

W każdej branży liczba legalnych pracowników z zagranicy w ostatnich latach rosła

W każdej branży liczba legalnych pracowników z zagranicy w ostatnich latach rosła

Foto: Bloomberg

Przetwórstwo przemysłowe, transport i logistyka, budownictwo, handel oraz hotelarstwo i gastronomia (tzw. HoReCa) – w tych pięciu sektorach, nie licząc agencji zatrudnienia, pracuje w Polsce trzech na czterech cudzoziemców objętych ubezpieczeniami społecznymi w ZUS. Jednak praktycznie w każdej branży liczba legalnych pracowników z zagranicy w ostatnich latach rosła, sięgając na koniec lipca br. prawie 1098 tys. osób, czyli prawie o 73 tys. więcej niż rok wcześniej.

Chociaż nadal zdecydowaną większość obcokrajowców na polskim rynku pracy stanowią Ukraińcy, to ich liczba w rejestrach ZUS (749,1 tys.) była w lipcu tylko o 13,3 tys. wyższa niż rok wcześniej. Szybciej przybywało legalnych pracowników z innych państw, w tym z Białorusi, Gruzji, Indii, Filipin czy Nepalu.

Czytaj więcej

Azjata zastąpił Ukraińca. Polski rynek pracy zmienia się gwałtownie

Daleko od metropolii jest kłopot z pracownikami

Pracodawcy i przedstawiciele agencji zatrudnienia przyznają, że to pracownicy z egzotycznych rynków coraz częściej wypełniają wakaty, do obsadzenia których trudno jest dziś pozyskać nie tylko Polaków, ale i Ukraińców. Ten problem nęka m.in. HoReCa, rolnictwo, budownictwo i przemysł, w tym zwłaszcza przetwórstwo spożywcze.

– Praca w przemyśle spożywczym jest gorzej płatna niż w wielu innych branżach, na przykład w automotive. Z kolei szczególnie w zakładach mięsnych czy rybnych praca jest dużo bardziej uciążliwa – wyjaśnia Tomasz Dudek, dyrektor zarządzający Otto Work Force Central Europe. Również Anna Dzhobolda, dyrektorka departamentu rekrutacji międzynarodowych w agencji zatrudnienia Gremi Personal, ocenia, że to w branży spożywczej widać teraz największe zapotrzebowanie na pracowników z zagranicy – zwłaszcza przy produkcji mięsa i ryb.

Czytaj więcej

Imigranci są niezbędni w Polsce. Firmy potrzebują miliona pracowników

Ukraińcy już nie chcą tam pracować. W dodatku zdecydowanie preferują pracę w dużych miastach, co nie zawsze pokrywa się z zapotrzebowaniem firm – zaznacza Marcin Kołodziejczyk, dyrektor rekrutacji międzynarodowych w EWL Group. W rezultacie firmy, które mają zakłady w dużym oddaleniu od metropolii, zgłaszają największe trudności w pozyskaniu pracowników. Coraz bardziej też widać, że nie spełnią się nadzieje na to, że masowy napływ uchodźców z Ukrainy rozwiąże w Polsce problem niedoboru pracowników.

Uchodźcy chcą za Odrę

Co prawda, polskie władze szybko zapewniły uchodźcom pełen dostęp do rynku pracy, a minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg podkreślała w I kwartale br., że na mocy wojennej specustawy zatrudniono już 900 tys. Ukraińców, lecz w ostatnich miesiącach nasilają się ich wyjazdy na Zachód. Głównie do Niemiec, choć także do Kanady, Hiszpanii czy Szwajcarii.

Ten trend dostrzega Otto Work Force, która tuż po wybuchu wojny otworzyła pod Wrocławiem ośrodek dla uchodźców z Ukrainy. – Wielu z uchodźców po kilku miesiącach pobytu w ośrodku wyjeżdża do Niemiec albo Kanady, która ma bardzo przemyślaną politykę migracyjną i liczną ukraińską diasporę – mówi Tomasz Dudek. Jak dodaje Marcin Kołodziejczyk, ten trend jest widoczny także w kontekście międzynarodowej rekrutacji EWL Group: obywatele Ukrainy coraz częściej pytają o pracę na Zachodzie, a największym zainteresowaniem cieszą się oferty z Holandii i Niemiec, zwłaszcza te z wynagrodzeniem na poziomie 2 tys. euro.

Czytaj więcej

Niemiecki ekonomista: Potrzebujemy miliona imigrantów

Również Krzysztof Inglot, założyciel agencji Personnel Service, mówi o odpływie ukraińskich mężczyzn, którzy przyjechali do Polski jeszcze przed rosyjską agresją, a teraz coraz częściej podejmują się lepiej płatnych sezonowych prac na Zachodzie. Ich wyjazdy nasilają wywołany przez wojnę niedobór Ukraińców w typowo męskich zawodach i branżach, m.in. budownictwie, logistyce czy transporcie.

Firmy starają się więc wypełnić te wakaty pracownikami z innych państw. – Na zachodniopomorskim rynku pracy widzimy większą liczbę pracowników z Bangladeszu, Indii, Pakistanu czy Filipin, którzy zatrudniani są zarówno w trybie sezonowym, jak i na całorocznych kontraktach – twierdzi Anna Sudolska, ekspertka ds. rynku pracy w Północnej Izbie Gospodarczej, dodając, że pracodawcy bardzo chwalą ich zaangażowanie, rzetelność i chęć pracy.

Oczekiwane zarobki: tysiąc dolarów netto

Zdaniem Marcina Kołodziejczyka duże zapotrzebowanie na pracowników z zagranicy zgłasza teraz branża elektroniczna, spożywcza, automotive i e-commerce. Poza Polską, w tym w Azji, szukają też rąk do pracy firmy transportowe (zwłaszcza kierowców z prawem jazdy kategorii C+E). – Chociaż wśród naszych pracowników nadal dominują obywatele Ukrainy, to coraz większy udział mają pracownicy z Indonezji, Kolumbii, Indii, Kazachstanu, Filipin czy Nepalu – przyznaje Kołodziejczyk.

Czytaj więcej

Polska migrantami stoi. Firmy nie poradzą sobie bez pracowników z zagranicy

Na razie drugą po Ukraińcach największą grupą obcokrajowców na polskim rynku pracy są Białorusini. Ich liczba w rejestrach ZUS wzrosła na koniec lipca do 122,7 tys., czyli prawie o 40 proc. od zeszłego roku. Kolejne miejsca zajmują Gruzini (27,4 tys.), Hindusi, których było tam niemal o połowę więcej niż rok wcześniej (18,6 tys.), i Mołdawianie. Jak zwraca uwagę Tomasz Dudek, zarówno cieszący się dobrą renomą na rynku pracy Białorusini, jak też Gruzini i Mołdawianie są objęci uproszczoną procedurą oświadczeniową, która ułatwia i przyspiesza ich zatrudnienie. Znacznie trudniej jest ściągnąć pracowników z Azji czy Afryki.

Co prawda, nie ma już problemów z zezwoleniami na pracę w Polsce, lecz wąskim gardłem są procedury wizowe. – Tylko ok. 20 proc. pracowników z Azji dostaje wizę – ocenia Dudek. Zwraca też uwagę, że dla części firm wyzwaniem mogą być oczekiwania finansowe Azjatów. Ci nie chcą pracować za minimalne stawki. Oczekują zarobków rzędu tysiąca dolarów (4 tys. zł) netto wraz z zapewnionym zakwaterowaniem.

Opinia dla „Rz”
Jakub Rybacki, kierownik zespołu makroekonomii w Polskim Instytucie Ekonomicznym

Dane ZUS wskazują, że liczba cudzoziemców opłacających składki wciąż rośnie. Równolegle coraz mniejszy udział mają w niej obywatele Ukrainy. Migracja z Ukrainy łagodziła problem braku pracowników. Choć obecnie liczba wakatów jest mniejsza i niedobory są mniej widoczne, to wraz z odbiciem ponownie trzeba będzie szukać pracowników. Dane ZUS wskazują, że pracodawcy kładą nacisk na ściąganie osób z państw geograficznie bliskich – w czerwcu składki opłacało 122 tys. Białorusinów. Firmy prawdopodobnie będą też rozważać automatyzację. Międzynarodowa Federacja Robotyki wskazuje, że liczba instalacji nowych urządzeń rośnie systematycznie od dziewięciu lat, chociaż dalej jest mniejsza niż np. w Hiszpanii.

Przetwórstwo przemysłowe, transport i logistyka, budownictwo, handel oraz hotelarstwo i gastronomia (tzw. HoReCa) – w tych pięciu sektorach, nie licząc agencji zatrudnienia, pracuje w Polsce trzech na czterech cudzoziemców objętych ubezpieczeniami społecznymi w ZUS. Jednak praktycznie w każdej branży liczba legalnych pracowników z zagranicy w ostatnich latach rosła, sięgając na koniec lipca br. prawie 1098 tys. osób, czyli prawie o 73 tys. więcej niż rok wcześniej.

Pozostało 94% artykułu
Rynek pracy
Pomimo szturmu na oferty pracy firmom wciąż trudno o talenty
Rynek pracy
Brakuje pracowników w Królewcu. Rosja sięga po Hindusów
Rynek pracy
Jakich pracowników potrzebują firmy w Polsce
Rynek pracy
Płace rosną, ale kosztem miejsc pracy
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rynek pracy
Świąteczny sezon w Polsce bez napływu Ukraińców. Kto ich zastąpi?