O ile ogłoszona w połowie listopada informacja ograniczeniu produkcji w zakładzie firmy MAN w Starachowicach i redukcji 860 miejsc pracy była często powtarzana w mediach, o tyle z dużo mniejszym rozgłosem spotkał się grudniowy komunikat spółki o możliwości zatrudnienia do 500 osób w partnerskiej firmie PKC, w jej fabryce w sąsiedztwie zakładu w Starachowicach. – Naszym celem jest zapewnienie prawie wszystkim 860 pracownikom dotkniętym restrukturyzacją alternatywnej oferty pracy w firmie MAN lub w PKC – zaznacza Arne Puls, dyrektor HR w MAN.
Fachowcy poszukiwani
Podobna sytuacja jest w wielu innych regionach, szczególnie tych z dużym rynkiem pracy i bezrobociem poniżej krajowej średniej, w tym na Dolnym Śląsku, w Wielkopolsce czy na Śląsku, gdzie zgłoszone w tym roku (do końca listopada) zwolnienia grupowe mają objąć 1311 osób. Ponad 955 pracowników dotkniętych tymi zwolnieniami straciło w tym roku pracę, ale i tak była to o połowę mniejsza grupa niż rok wcześniej.
– Śląski rynek pracy jest chłonny i przy 3,7-proc. stopie w zasadzie każdy, kto chce pracować, znajdzie zatrudnienie – twierdzi Arkadiusz Kaczor z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach. Według niego zwalnianych pracowników, szczególnie fachowców, przejmują inne firmy, które sięgają po kandydatów bez doświadczenia, bo są gotowe ich szkolić.
Również przedstawiciele innych wojewódzkich urzędów pracy mówią o stabilnej na razie sytuacji na rynku pracy, zwracając uwagę, że znacząca część przeprowadzonych w tym roku zwolnień grupowych (łącznie 16,4 tys. osób) była realizacją planów zgłoszonych w zeszłym roku.