Jak wyliczają eksperci PIE, chcąc dorównać tej unijnej średniej, potrzebujemy w krótkim czasie ponad 147 tys. specjalistów ICT, czyli ponad trzy czwarte ich przyrostu z ostatniej dekady (od 2012 r.). W tym czasie liczba pracujących w Polsce informatyków wzrosła o połowę (192 tys.), lecz nasza luka w porównaniu z unijną średnią nie tylko nie zmalała, ale się pogłębiła, bo w całej Unii udział specjalistów ICT w zatrudnieniu rósł szybciej. – To podważa naszą opinię o Polsce jako o hubie usług IT i nie najlepiej wróży na przyszłość. Przyrost liczby specjalistów IT jest zbyt wolny w stosunku do tempa rozwoju gospodarki – zaznacza Ignacy Święcicki, kierownik zespołu gospodarki cyfrowej PIE i współautor raportu.
Zwraca też uwagę na wyzwania związane ze zwiększaniem liczby specjalistów IT. Przypomina m.in, że od 2017 r. w Polsce spada liczba absolwentów kierunków STEM (nauka, technologia, inżynieria i matematyka), którzy najczęściej trafiają do pracy w IT. O ile w latach 2017/2018 przekraczała 109 tys., o tyle obecnie wynosi 72 tys. Spada też ich odsetek wśród ogółu absolwentów, gdy w całej UE rośnie.
Bariera popytu
Można się pocieszyć, że przy obecnych potrzebach polskiej gospodarki i powolnej cyfryzacji firm spoza sektora IT wystarczyłoby zwiększyć udział informatyków w zatrudnieniu do 3,65 proc., czyli o 25 tys. osób. – Tylu specjalistów realnie teraz potrzebujemy, by gospodarka działała na normalnych obrotach – tłumaczy Ignacy Święcicki. Dodaje, że chociaż w branży IT, w tym w spółkach programistycznych nastawionych w dużej mierze na eksport, widać znaczną lukę kadr, to w skali całej gospodarki ten problem nie jest (na razie) aż tak mocno odczuwalny. Widać to w wynikach tegorocznych badań PIE; o ile 94 proc. ankietowanych firm IT rekrutowało ostatnio specjalistów IT (i aż 85 proc. miało wakaty na tych stanowiskach), o tyle wśród ogółu badanych przedsiębiorstw tylko 8 proc. (wśród dużych firm 14 proc.) próbowało ich zatrudnić.
Jak jednak twierdzi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, nie oddaje to faktycznego popytu na usługi IT, bo wiele firm korzysta tu z outsourcingu. Według niej szczególnie w dużych spółkach widać teraz przyspieszenie cyfryzacji, która pomaga ograniczyć koszty, w tym koszty energii.
Jak jednak twierdzi Konrad Weiske, wiceprezes Organizacji Pracodawców Usług IT SoDA i prezes giełdowej Grupy Spyrosoft, zbyt małe zapotrzebowanie w Polsce skłania spółki programistyczne do szukania klientów za granicą. Z kolei niewielki popyt krajowych przedsiębiorstw (zwłaszcza MŚP) na usługi i specjalistów IT wynika z niedoboru kapitału, zbyt małej skali działania, ograniczonej zwykle do rodzimego rynku, i braku know-how niezbędnego do ekspansji. – Inwestycje w aktywa niematerialne, w tym w rozwiązania IT, są opłacalne przy większej skali i międzynarodowym zasięgu biznesu. Mniejsze firmy, nawet jeśli dostaną pieniądze z grantów, to i tak nie zawsze mogą wykorzystać nowe rozwiązania – tłumaczy wiceprezes SoDA.
Konkurencja Zachodu
Jak twierdzi Konrad Weiske, potencjał zatrudnienia w polskim IT jest znacznie większy, niż luka szacowana przez PIE. Przypomina, że według ubiegłorocznych wyliczeń SoDA polski rynek mógłby wchłonąć nawet 300 tys. dodatkowych specjalistów IT. Także teraz, choć od połowy roku widać w branży spowolnienie i mniejszą liczbę projektów. – Zamówień jest trochę mniej, ale nie widać gwałtownych spadków – twierdzi wiceprezes SoDA, zaznaczając, że spółkom IT nadal brakuje doświadczonych pracowników (tzw. seniorów), o których konkurują z zagranicznymi firmami.