– Pracodawcy pogodzili się już z tym, że Ukraińcy jeszcze długo nie wrócą – twierdzi Anna Dzhobolda, dyrektorka departamentu rekrutacji międzynarodowych w agencji zatrudnienia Gremi Personal. Firma, która dotychczas specjalizowała się w zatrudnianiu Ukraińców, od kilku miesięcy intensywnie rekrutuje pracowników z Azji, w tym z dawnych postsowieckich republik. Teraz czeka na przyjazd 900 migrantów zarobkowych, m.in. Kazachów, Uzbeków i Tadżyków. – Wyraźnie zaczęło rosnąć zapotrzebowanie na tych pracowników, więc zaczynamy rekrutację kolejnych 600 nowych osób – dodaje Dzhobolda.
Pomimo dużej otwartości firm na zatrudnienie ukraińskich kobiet wielu pracodawców mocno odczuwa niedobór mężczyzn. Już nie tylko firmy budowlane i przewozowe, ale także fabryki i centra logistyczne coraz częściej pytają o pracowników z innych, bardziej odległych rynków.
Test współpracy
Jak podkreśla Krzysztof Inglot, założyciel i ekspert agencji zatrudnienia Personnel Service, ogromnego popytu na pracowników, który nadal widać w przemyśle, w tym w branży motoryzacyjnej, nie da się zaspokoić bez sięgnięcia po imigrantów spoza Europy. Jego firma testuje od czerwca pierwszą, na razie niewielką, grupę pracowników z Uzbekistanu (obserwujemy, jak się wpasują w potrzeby i wymagania polskich pracodawców – wyjaśnia Inglot), ale już zamówiła ponad 2 tysiące Uzbeków na kolejne miesiące.
O zmianie podejścia polskich pracodawców, coraz bardziej otwartych na pracowników spoza Europy, mówi też Tomasz Dudek, dyrektor zarządzający Otto Work Force Central Europe. Kierowana przez niego agencja finalizuje już formalności dotyczące przyjazdu pierwszej, ponad 200-osobowej grupy migrantów z republik Kaukazu i Azji Centralnej – z Azerbejdżanu, Tadżykistanu i Uzbekistanu – do pracy w fabrykach i centrach logistycznych. Zamówiła też kolejnych 150 imigrantów z tamtego regionu, choć zapotrzebowanie jest tak duże, że można by ich liczbę zwiększyć kilkakrotnie. – Na razie chcemy jednak zobaczyć, jak będzie rozwijała się współpraca z tą grupą pracowników. Dotychczas z tych kierunków zatrudnialiśmy tylko pojedyncze osoby – wyjaśnia Dudek.