Nieco ponad 70,3 tys. pracowników tymczasowych zatrudniały w I kwartale tego roku firmy członkowskie Polskiego Forum HR, które zrzesza większość dużych agencji zatrudnienia. PFHR szacuje, że w podobnym tempie – do 251 tys. – zmniejszyła się też łączna liczba pracowników tymczasowych w Polsce. To prawie o jedną piątą mniej niż w I kwartale 2021 r., gdy zapotrzebowanie na pracowników tymczasowych osłabiała trzecia fala pandemii. Jak wynika z danych PFHR, które „Rzeczpospolita” opisuje jako pierwsza, efektem mniejszej liczby pracowników był też 9-proc. spadek obrotów na rynku pracy tymczasowej, choć jego tempo i tak obniżył dwucyfrowy wzrost wynagrodzeń.
Covid i wojna
Jak zauważają eksperci PFHR, o ile na początku 2021 r. wyzwaniem był Covid-19, o tyle w tym roku rynek odczuł skutki wojny w Ukrainie i nawrotu pandemii w Azji. Wpłynęło to na zakłócenia w łańcuchach dostaw odczuwane szczególnie silnie w branży motoryzacyjnej. Wcześniej była jednym z największych klientów w usługach pracy tymczasowej, a w tym roku zmniejszyła zamówienia.
– Dodatkowo obserwujemy dużą niestabilność zamówień, wynikającą właśnie z trudności w dostawach półproduktów, ale też rosnącej ostrożności pracodawców w zakresie zarządzania kosztami – twierdzi Anna Wicha, prezes Polskiego Forum HR.
Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora ds. badań i analiz w Polskim Instytucie Ekonomicznym, zwraca uwagę, że do spadku liczby pracowników tymczasowych w I kwartale mogła się przyczynić także fala wyjazdów ukraińskich mężczyzn (pracujących z reguły tymczasowo) widoczna szczególnie w pierwszych tygodniach rosyjskiej agresji na Ukrainę. Jak dodaje Anna Dzhobolda, dyrektorka działu rekrutacji w agencji Gremi Personal, w marcu i w kwietniu część pracowników tymczasowych z Ukrainy traciła też w Polsce pracę – w zakładach hutniczych i przemysłu ciężkiego, które wybuch wojny zmusił do ograniczenia działalności. – Ale zwolnieni Ukraińcy bardzo szybko znaleźli nową pracę – zaznacza Dzhobolda.