Na sytuację na rynku mają obecnie silny wpływ dwa czynniki: trwająca pandemia oraz nowa sytuacja, jaką jest wojna na Ukrainie.
– Zanim wybuchła wojna, od sześciu–dziewięciu miesięcy rynek inwestycyjny, biurowy niewątpliwie zaczął się poprawiać, przybywało transakcji. Wszystko ładnie zaczęło się rozwijać – do zeszłego miesiąca. Jak wiemy rynek mieszkalny od 1,5 roku bardzo dobrze performuje – zwraca uwagę Michał Skotnicki.
Jego zdaniem jest za wcześnie, by przewidywać, jaki wpływ na rynek nieruchomości będzie miała wojna na Ukrainie. – Wszystko zależy od tego, jak długo będzie trwała – mówi. – Sądzę, że oprócz przykrych i tragicznych scenariuszy są też takie wcale nie najgorsze dla rynku w Polsce i w całym regionie. Jeżeli to się wszystko szybko skończy, to są pewne argumenty, żeby wziąć pod uwagę kwestie logistyki, która będzie wymagała wydłużenia łańcuchów dostaw, a zatem centra logistyczne będą się musiały powiększać. Wydaje się też, że rynek biurowy będzie wymagał nawet poszerzenia pod kątem przepływu pracowników. To wcale nie musi się tak źle skończyć. Natomiast oczywiście wszystko zależy, jak długo to będzie trwało – ocenia Michał Skotnicki.
Odnosi się także do kontrowersji, jakie na rynku pojawiają się wokół wieżowca Roma Tower, który BBI Development realizuje wspólnie z Archidiecezją Warszawską, a który zdaniem niektórych miałby naruszyć obraz tej części miasta.
– Roma Tower nie tylko nie naruszy, ale wpłynie pozytywnie na Śródmieście Południowe. To miejsce, w którym wzdłuż ul. Emilii Plater drapacze chmur lokowane są nie od 10 czy 15, a od 50 lat – mówi prezes BBI Development. – Przypomnę, że w tej części miasta są już budynki Elektrimu czy Marriotta. Na planie miejscowym, którego jesteśmy częścią, oprócz Romy Tower były chwalone cztery inne wieżowce, które w końcu też powstaną – czyli dwa drapacze chmur na miejscu liceum Hoffmanowej po drugiej stronie ulicy na działkach miejskich, jeden na podeście koło hotelu Marriott i kolejny koło drapacza chmur Elektrimu – tłumaczy Michał Skotnicki.