Audyt Prokuratury Krajowej trzech śledztw związanych z tragicznym wypadkiem na A1 pod Łodzią, w którym rok temu zginęła trzyosobowa rodzina, wykazał nieprawidłowości w ich prowadzeniu. Dotyczą także wątpliwych działań organów ścigania, w tym nadzoru nad nimi ze strony prokuratury – ustaliła „Rzeczpospolita”. W efekcie śledztwa, które łączy osoba Sebastiana M. – kierowcy BMW i sprawcy wypadku – poprowadzi prokuratura na Śląsku. On sam rok temu uciekł do Dubaju, bo prowadzący śledztwo prokurator przesłuchał go w charakterze świadka i nawet nie wydał zakazu opuszczania kraju.
Pozwolili uciec
16 września na autostradzie A1 w Sierosławiu w kii, która stanęła w płomieniach po tym, gdy wpadło na nią rozpędzone do 253 km/h BMW Sebastiana M., zginęło małżeństwo i ich pięcioletni syn.
Po wypadku Sebastian M., młody przedsiębiorca z Łodzi został puszczony wolno. Nie zatrzymano go na 48 godzin ani nie zakazano mu opuszczania kraju (ma też niemiecki paszport). „Legalnie wyjechał za granicę” – twierdził później jego adwokat. Kiedy prokuratura wreszcie chciała M. zatrzymać, nie było go już w kraju.
Czytaj więcej
Prokurator krajowy Dariusz Korneluk podjął decyzję o przekazaniu akt trzech spraw dotyczących tragicznego wypadku na autostradzie A1 do Prokuratury Regionalnej w Katowicach.
Niedoróbki w śledztwach
Główne śledztwo w sprawie wypadku prowadziła Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim. Wątek działań policjantów (ich sprzeczne zapisy w bazach co do sprawcy wypadku) – badali prokuratorzy z Warszawy, a niedopełnienie obowiązków – śledczy z Płocka. Teraz się okazuje, że Departament Postępowania Przygotowawczego w Prokuraturze Krajowej w każdym czegoś się dopatrzył. O konkretach milczy.