Ukrainiec, który miał być członkiem grupy odpowiedzialnej za wysadzenie Nord Stream, odwiedził Niemcy na kilka dni przed wydaniem przez niemiecką prokuraturę generalną nakazu jego aresztowania.
Ż. miał przyjechać ze swoją rodziną do Berlina po powrocie z Danii. Następnie udał się do Warszawy, gdzie w tamtym czasie mieszkał.
Niemieccy śledczy wysłali do Polski nakaz aresztowania podejrzanego 21 czerwca. Według źródeł niemieckiego tygodnika, polska prokuratura poinformowała śledczych, że natychmiast zatrzyma Ukraińca, zgodnie z wymogami prawa UE. Na początku lipca, w trakcie polsko-niemieckich konsultacji rządowych, śledczy dowiedzieli się, że polskie władze nie zamierzają w tej sprawie współpracować.
Czytaj więcej
Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że wszystko wskazuje na to, iż w okolicach Olsztyna spadł obiekt cywilny, więc nie zostało tam wysłane wojsko. Szef MON przyznał także rację premierowi Donaldowi Tuskowi w sprawie niemieckich "rewelacji" ws. Nord Stream.
Niemcy prowadzą śledztwo ws. Nord Stream. Polska pomogła uciec podejrzanemu?
Według rozmówców „Spiegla”, Berlin jest przekonany, że Warszawa ostrzegła podejrzanego. „Dlaczego mielibyśmy go aresztować? Dla nas jest bohaterem!” - rzekomo powiedzieli polscy urzędnicy.