Rosyjska służba bezpieczeństwa FSB podała, że „wszyscy czterej terroryści” stojący za atakiem w sali koncertowej niedaleko stolicy zostali aresztowani w drodze do granicy z Ukrainą i że mieli kontakty na Ukrainie.
Kłamstwo rosyjskich służb specjalnych
– To oczywiście kolejne kłamstwo rosyjskich służb specjalnych, które nie ma nic wspólnego z rzeczywistością – powiedział Andrij Jusow z Głównego Zarządu Wywiadu MON. – Ukraina oczywiście nie była zaangażowana w ten atak terrorystyczny. Ukraina broni swojej suwerenności przed rosyjskimi najeźdźcami, wyzwalając własne terytorium i walczy z armią i celami wojskowymi okupantów, a nie z ludnością cywilną – dodał.
Powiązania Ukrainy z atakiem są nie do obronienia
W jego uwagach powtórzyły się słowa doradcy prezydenta Mychajło Podolaka, który w piątkowy wieczór i ponownie w sobotę w komentarzach zaprzeczał jakimkolwiek powiązaniom z Ukrainą. Podolak napisał w sobotę na platformie X, że „jakiekolwiek próby powiązania Ukrainy z atakiem terrorystycznym są absolutnie nie do obronienia”.
Czytaj więcej
W rosyjskich gabinetach rodzi się karkołomna wersja: połączenie Ukrainy z budzącym największe przerażenie rodzajem terroryzmu - islamistycznym.
Piątkowy atak był najbardziej krwawym w Rosji od 20 lat. Uzbrojeni bandyci otworzyli ogień z broni automatycznej do osób bawiących się na koncertach w centrum handlowym Crocus niedaleko Moskwy. Zginęło ponad 150 osób. Przyznała się do niego bojowa grupa islamistyczna Państwo Islamskie.