Tomasz J. oraz dziewięć osób, które zwabione wizją rozległych znajomości, jakie przed nimi roztaczał, wręczały mu łapówki, zostało zatrzymanych przez ABW i CBA w śledztwie dotyczącym przestępstw korupcyjnych, w tym płatnej protekcji, prowadzonym przez Śląski Wydział do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach. Wszyscy usłyszeli zarzuty, za które grozi im do dziesięciu lat więzienia.
J. jest po pięćdziesiątce i ma wykształcenie zawodowe, a prowadził działalność doradczo-konsultingową w woj. kujawsko-pomorskim, i – jak ustalili śledczy – oferował załatwienie, m.in. przedsiębiorcom, najróżniejszych spraw. To przypadek szczególny ze względu na rozmach i tupet, z jakim działał, oraz długą listę prominentnych państwowych organów i urzędów, co do których J. chwalił się znajomościami. I tak – jak podaje Prokuratura Krajowa – „doradca” powoływał się na wpływy w Kancelarii Premiera, ministerstwach: Finansów oraz Zdrowia, Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych i innych rządowych agencjach dysponujących środkami publicznymi. Miał też przekonywać klientów o swoich znajomościach w Krajowej Administracji Skarbowej, Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, NIK, a nawet w służbach specjalnych i władzach spółek Skarbu Państwa (takich jak Orlen czy Tauron oraz innych podmiotach realizujących strategiczne inwestycje.
Czytaj więcej
Aktywność medialna byłego prezesa GetBacku utrudnia proces – twierdzi prokuratura i chce zakazów dla Konrada K.
Klienci wierzyli mu i płacili – od 20 tys. zł do nawet 600 tys. zł. W zamian J. podejmował się załatwiać sprawy urzędowe i gospodarcze.
– Na przykład dotyczące uchylenia kary umownej w Ministerstwie Zdrowia, zablokowania działań prowadzonych przez KAS, korzystnych rozstrzygnięć w sprawach podatkowych i administracyjnych czy uzyskania intratnych kontraktów – wskazuje nam jeden ze śledczych.