Prokuratura Regionalna w Białymstoku postawiła zarzuty Joannie S., która sprzedawała certyfikaty rzeźb na wysoki procent inwestycyjny. Klient miał otrzymywać zwrot kapitału, plus 36 proc. zysku w skali roku poprzez odkupienie udziału po upływie oznaczonego umową terminu. Zdaniem śledczych handel certyfikatami, jaki Joanna S. prowadziła, z pomocą syna Mikaela, był klasyczną piramidą finansową, która załamała się, gdy zabrakło nowych klientów.
Joannie S. zarzuty postawiono, kiedy na początku stycznia została ekstradowana z Hiszpanii do Polski – dotyczą oszustwa na 400 mln zł, prowadzenia działalności bankowej bez zezwolenia i prania brudnych pieniędzy na kwotę blisko 45 mln zł. Pokrzywdzonych jest 1200 osób. Sąd na wniosek prokuratury zastosował wobec niej trzymiesięczny areszt do 12 kwietnia. Poprzedni był wydany zaocznie – cztery lata temu gdy wystawiano za Joanną S. list gończy.
Czytaj więcej
Joanna S. i jej syn Mikael, uciekający od ponad trzech lat przed polskim wymiarem sprawiedliwości zostali zatrzymani w Hiszpanii - podaje TVN24. Sąd hiszpański podaje w komunikacie, że Joanna S. i jej syn zgłosili się sami.
Twórczyni piramidy była poszukiwania tzw. czerwoną notą Interpolu. W październiku 2021 r. została zatrzymana w Hiszpanii i wydana Polsce w ramach procedury ENA. Nie bez perturbacji, bo początkowo hiszpański sąd pozwolił jej pozostać na wolności do uprawomocnienia się decyzji o przekazaniu – Joanna S. to wykorzystała i uciekła. Ponownie zatrzymano ją w grudniu i wkrótce przywieziono do Polski.
Prokuratura oczekuje teraz wydania Mikaela S., by i jemu postawić zarzuty. – Jego ekstradycja jest w toku. Czekamy na jego transport do Polski – mówi prok. Paweł Sawoń, wiceszef Prokuratury Regionalnej w Białymstoku.