Dla wielu smakoszy wina odejście od szklanej butelki to po prostu profanacja. Niemniej na świecie alternatywne opakowania to już widoczny trend. Globalnie na wina w kartonach wydano w 2020 r. ponad 21 mld dol., a rynek ma rosnąć w średnim tempie 1,3 proc. rocznie. Z kolei według Grand View Research wina w puszkach warte były w 2019 r. 70,3 mln dol., w 2027 r. rynek ma być warty 155,1 mln.
– Ponad 60 proc. to wina musujące, następnie wina wzmocnione – mówi Magdalena Zielińska, prezes Związku Pracodawców Polska Rada Winiarstwa. – Klasyczne wina spokojne to najmniejsza część tego segmentu. Co ciekawe, rozwój tego trendu napędzają wydatki milenialsów i pokolenia X, głównie w USA, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Japonii i Australii – dodaje.
Trend widoczny jest także w Polsce. Wina do puszek rozlewa już np. firma JNT Group. – To jeden z najgorętszych trendów, który doskonale wpasował się w potrzeby i nowe zachowania konsumenckie wynikające z pandemii i ograniczeń. Niewielkie, lekkie, poręczne puszki łatwo włożyć do torby i zabrać na wycieczkę do lasu czy na grilla – mówi prezes Jakub Nowak.
Firmy badawcze zajmujące się rynkiem spożywczym nie monitorują sprzedaży wina według rodzaju opakowania, ale na sklepowych półkach je widać. Sprzedaż rośnie na całym świecie, zyskują także producenci opakowań. – Kilka miesięcy temu wysłaliśmy prawie 800 kontenerów aluminiowych puszek, wyprodukowanych w Polsce, do Meksyku – mówi Ellina Lollis, wiceprezes JF Hillebrand Poland.
Wina w kartonie to trend już bardziej znany też w Polsce, zwłaszcza tzw. bag-in-box – wino znajduje się w worku z kranikiem, a następnie trafia do pudełka. Można z niego korzystać nawet sześc, siedem tygodni od otwarcia, podczas gdy z butelki dwa, trzy dni. To zazwyczaj kilkulitrowe opakowania, więc największe zainteresowanie widać w gastronomii.