Pieczywo podrożało aż o 25 proc. w ciągu roku, a mimo spadających cen zbóż, jego ceny się nie zatrzymały i od grudnia 2022 r. za chleb czy bułki płacimy o 5 proc. drożej niż podczas zakupów na Sylwestra. Nawet teraz ceny nie przestały rosnąć, z miesiąca na miesiąc, między lutym a marcem 2023 r. chleb podrożał o 1 proc.
Jak to możliwe, że ceny ceny chleba rosną, choć pszenica potaniała tak mocno, że rozpaliło to protesty rolników i zmusiło rząd do kontrowersyjnej blokady na granicy z Ukrainą? Wszystko przez to, że choć chleb kojarzymy głównie z ceną mąki, to mocno podrożały pozostałe składniki jego ceny – energia, transport, płace, a nawet - opakowania.
- A dlaczego ma chleb potanieć? – pyta Stanisław Butka, prezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa Rzeczpospolitej. – Wszystkie pozostałe rzeczy idą do góry, transport, opakowania, wszystko drożeje, chleb na pewno nie potanieje. Do góry idą nośniki energii, musimy zadbać, by fachowcy byli doceniani, płace rosną – mówi piekarz, który zaczął się uczyć zawodu… 60 lat temu. Przyznaje, że trudno dziś oszacować,, za jaką część ceny chleba odpowiada mąka, z powodu wielu receptur. Kiedyś mąka odpowiadała za ok. 40 proc. ceny chleba.
Na ceny chleba wpływają mocno ceny energii gazowej, bo większość pieców działa na gaz, a także energii elektrycznej. Wysokie ceny gazu były ostatnio nawet powodem upadłości lub zamykania działalności piekarni. Rząd zareagował na ten problem dopiero w niedawno, 9 marca została podpisana przez prezydenta i opublikowana nowelizacja ustawy o postępowaniu egzekucyjnym, która zakłada dopłaty do gazu, by piekarze do końca roku płacili 200,17 zł za MWh.
Czytaj więcej
Program dopłat do rachunków za gaz dla małych piekarni może tylko na chwilę spowolnić wzrost cen pieczywa, na które wydajemy już prawie 10 mld zł.